21 listopada 2015

Kryzys w strefie Euro

Kryzys w strefie Euro


Autor: Bartosz Nowakowski


Europa stanęła w obliczu zagrożenia, jakim jest, obejmujący swym zasięgiem coraz większą liczbę krajów, kryzys w strefie euro. Kryzys ten dotyczy przede wszystkim długu publicznego oraz sektora bankowego.


Oba te aspekty splatają się ze sobą i wzajemnie na siebie reagują, ponieważ sektor bankowy reaguje na słabość finansów publicznych, z kolei zaś chwiejna pozycja banków ogranicza możliwości rozwiązywania problemów gospodarczych. Obecny kryzys jest następstwem kryzysu gospodarczo-finansowego, który swoje epicentrum miał w 2008 roku, kiedy to doszło do upadku banku Lehman Brothers.

Krajami najbardziej dotkniętymi kryzysem są: Grecja, Portugalia, Irlandia, Hiszpania i Włochy. Media najwięcej czasu poświęciły kryzysowi w Grecji, lawinowo rosnącemu zadłużeniu, strajkom generalnym, które paraliżowały stolicę kraju. Niektórzy jako gotowe rozwiązanie podawali kontrowersyjny pomysł powrotu Grecji do poprzedniej waluty, inni szli w swoich wizjach jeszcze dalej i prorokowali całkowity rozpad strefy euro.

Powrót do walut narodowych nie rozwiązałby jednak problemu, a tylko spotęgowałby narosłe problemy. Kryzys w Portugalii mógłby się tym samym pogłębić. Już teraz obejmuje on swym zasięgiem coraz większą ilość gałęzi gospodarki. W Portugalii masowo upadają agencje nieruchomości i rośnie bezrobocie. W tej chwili jego poziom jest najwyższy od 40 lat. Problemy poszczególnych państw nie są skutkiem wprowadzenia wspólnej waluty, ale błędów w polityce gospodarczej, do których doszło jeszcze przed przyjęciem euro.

Dlatego do prowadzenia euro należy się bardzo dobrze przygotować. Nie może być to decyzja pochopna. Polska przygotowująca się do przyjęcia wspólnej waluty musi szczegółowo przeanalizować swoją sytuację gospodarcza, ale także krajów najbardziej dotkniętych kryzysem. Pozwoli to uniknąć błędów i należycie przygotować się do nowego rozdziału w historii naszej gospodarki. Jest to niełatwe zadanie dla ekspertów finansowych i polityków, którzy muszą przede wszystkim dbać o dobro kraju.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Pobudka! Ratuj się kto może!

Pobudka! Ratuj się kto może!


Autor: Piotr S. Wajda


„Zawsze mamy wybór pomiędzy zaufaniem w naturalną stabilność wartości złota, a zaufaniem w inteligencję członków rządu. Z całym szacunkiem dla zasiadających w rządach, ale dopóki żyjemy w kapitalizmie polecam niezwłocznie: zdecydujcie się na złoto!“. George Bernard Shaw (1856-1950)


Światowy system finansowy znajduje się w delirium. Pomimo że media dozują nam informacje na temat globalnej sytuacji ekonomicznej, to jeżeli chodzi o faktyczny stan systemu monetarnego, efektywnie krok po kroku zmierzamy do prawdy.

System monetarny, z punktu widzenia korzyści płynących z jego opracowania oraz wdrożenia w życie, był jednym z najlepszych pomysłów w historii ludzkości. Żadnym innym dobrem, produktem czy też materiałem świat nie posługuje się tak często jak tzw. środkiem płatniczym w postaci monet i banknotów. Dzisiaj jednak musimy stwierdzić, że intencja, która leżała u podstaw jego powstania została kompletnie wypaczona.

System monetarny miał usprawnić (przy społecznej akceptacji) wymianę dóbr, towarów i usług, a także miał umożliwić pokrywanie powstałych kosztów ogólnie uznanym środkiem płatniczym. Aby system ten został przez społeczeństwo przyjęty, posłużono się obietnicą („gwarancją“) pokrycia danego środka w złocie, czyli zapewniono, że ogólnie używany środek płatniczy w każdej chwili będzie można wymienić na prawdziwe wartości w formie fizycznego złota i srebra. To, że dane słowo nie zostało dotrzymane, a społeczeństwo angażujące się w wymianę kruszcu na papier zostało z posiadanego złota i srebra okradzione, należy już do historii.

Z punktu widzenia ekonomii fizycznej, każdego dnia na całym świecie świadczone są usługi oraz sprzedawane dobra i towary o wartości 27 miliardów dolarów. Symultanicznie, na rzecz wszelkich produktów świata finansów, wykonywane są transakcje bankowe wirtualnych środków płatniczych o wartości ponad 9,5 biliona dolarów. W tym momencie nasuwa się pytanie: w jakim celu lub z jakiego powodu tak się dzieje? Jeżeli 27 miliardów dolarów zostaje wydane na otrzymane usługi lub fizycznie dostarczone towary i inne dobra, to dlaczego jest transferowane dziennie ponad 350 razy więcej środków, niż jest to konieczne? Same opłaty pobierane przez banki za powyższe transakcje przekraczają 100 miliardów dolarów. Czyli o 400%więcej, niż suma wydanych środków potrzebnych w realnej gospodarce – i to na co dzień!

Środki te, oczywiście w postaci wirtualnej, czyli fizycznie nieistniejące, księgowane są przez banki jako przychód i wykorzystywane zostają do udzielania kredytów na jeszcze większą skalę. Doskonale widać, że nie tylko środek płatniczy w postaci banknotów drukowany jest bez konieczności, ale również środki wirtualne powstają po prostu z niczego i bez żadnych podstaw.To regularne i systematyczne działanie, prowadzące do światowego zadłużenia o rozmiarach, których ludzkość jeszcze nie znała, jest konsekwentnie propagowane przez wszystkie rządy świata.

Obecnie na każdy jeden dolar, jedno euro czy jedną złotówkę, uzyskanych jako przypływ wartości wynikający ze sprzedaży usług lub towarów, przypada 6 dolarów, euro, lub złotych długu. Zatem, według prawa matematyki, przy konieczności zadłużenia się na sześć jednostek, aby uzyskać jedną jednostkę system ten nie ma zbyt dużych szans na przetrwanie.

Warto wiedzieć, że sytuacja z roku 1929 była nieco inna. W okresie ówczesnej finansowej katastrofy, która trwając przez wiele lat doprowadziła do depresji oraz bezrobocia na całym świecie, zadłużenie w stosunku do przychodu wynosiło 1:2,7. Dzisiaj, jak wspomniałem, wynosi ono 1:6.

Generalnie rzecz ujmując, można powiedzieć, że dzisiejsza światowa polityka polega na zadłużaniu się oraz na systematycznym wywłaszczaniu społeczeństwa z posiadanych dóbr i kapitału za pomocą inflacji, pożyczek oraz wszelkich produktów finansowych. Obecnie politycy nagradzani są za wydawanie pieniędzy. Dawane obietnice w okresie wyborów typu obniżenie podatków, czy też wprowadzanie różnych projektów mających na celu udogodnienie życia, oznaczają w rezultacie konieczność większego zadłużenia się. Jak politycy krajów, które nie radzą sobie ze spłatą swoich obecnych długów chcą jeszcze obniżyć podatki lub wdrożyć w życie projekty wiążące się z ogromnymi kosztami? Tylko za pomocą kolejnych długów! Zobowiązań, które w rezultacie spłacane są, tak czy inaczej, przez społeczeństwo. Nie zapominajmy proszę, że zobowiązanie państwa jest w rzeczywistości naszym, osobistym zadłużeniem.

G.Bush spowodował w ciągu 8 lat urzędowania jako prezydent Stanów Zjednoczonych większe zadłużenie USA niż jego 42 poprzednicy razem wzięci, począwszy od 1789 roku. Z kolei B.Obhama do tej pory zdołał zadłużyć USA na kwotę prawie dwukrotnie wyższą w porównaniu z wszystkimi pozostałymi, byłymi przedstawicielami państwa.

Słuchając informacji, które dotyczą pakietów ratunkowych o wartości setek miliardów przekazywanych dla banków czy tzw. zagrożonych krajów, nie zastanawiamy się nad faktem, że sumy te są naszym nieintencjonalnym długiem. Społeczność europejska, a raczej światowa będzie te długi spłacać. W taki czy inny sposób.

Przykładem niech będzie pomysł dyskutowany pod koniec maja 2012 roku przez Radę Europejską, aby usunąć z obiegu wszystkie banknoty euro wydrukowane w Grecji poprzez denominację, czyli odebranie im wartości. Innymi słowy, wszystkie banknoty euro wydrukowane w Grecji, czyli z początkową literą ,,Y“ w numerze banknotu, w razie dojścia do porozumienia członków Rady, z dnia na dzień i bez ostrzeżenia straciłyby swoją wartość. Jak to można nazwać?

Przede wszystkim nie zapominajmy, że tego typu sytuacje są przewidziane i opisane w konstytucjach krajów, w których żyjemy. RFN w dalszym ciągu bez większych problemów dostaje potrzebne im kredyty, ponieważ bazuje na posiadanych przez społeczeństwo niemieckie własnościach. W Niemczech na obecne 3 bilony euro długu przypada ponad 4 biliony euro kapitału oraz dodatkowo szacowane na około 5 bilionów euro wartości nieruchomości należące jeszcze do mieszkańców Niemiec. W niemieckiej konstytucji (Grundgesetzbuch) w artykule 14., punkcie 3. jest opisana możliwość częściowego lub całkowitego wywłaszczenia społeczeństwa z posiadanych wartości na rzecz państwa. Oczywiście tylko w razie konieczności. Należałoby jednak zastanowić się, czy groźba upadku państwa ze względu na niewypłacalność nie jest już tego typu koniecznością. Tym bardziej, że na dzień dzisiejszy nie można mówić o zadłużeniach pojedynczych państw, ale raczej o zadłużeniu Unii Europejskiej oraz ryzyku upadłości systemu. Przecież jako członek Unii Europejskiej jesteśmy osobistymi poręczycielami zapewniającymi spłatę długu wszystkich należących do niej państw. A gwarantujemy oczywiście spłatę wszystkim, co posiadamy. Mówiąc na marginesie, artykuł 14., punkt 3. z niemieckiej konstytucji był już trzykrotnie wykorzystywany. W latach 1929 oraz 1948, jak również przy zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku, kiedy to ucierpieli mieszkańcy byłego DDR.

W Grecji od maja 2011 roku została wdrożona ta sama procedura, która w pierwszej kolejności prywatyzuje, czyli wywłaszcza na rzecz wierzycieli Grecji wszystkie należące do państwa greckiego podmioty oraz obarcza właścicieli nieruchomości dodatkowymi i wysokimi podatkami pod oczywistą groźbą utracenia posiadanych własności na rzecz państwa, a w rezultacie na rzecz wierzycieli.

Nie zapominajmy, że także w Polsce w zeszłym roku pojawił się temat dodatkowego opodatkowania właścicieli nieruchomości. Wszyscy, którzy skorzystali z wieloletniej i ogólnopolskiej akcji wykupu mieszkań za śmiesznie małe sumy mieliby teraz płacić od wartości rynkowej danego mieszkania podatek, na który wielu nie będzie stać. Dobrze pomyślane. I tu ujawnia się różnica pomiędzy znaczeniem pojęcia “właściciel” a “posiadacz” danego obiektu. Kupując mieszkanie lub dom, wydaje nam się, że jesteśmy jego właścicielem. Tymczasem, do momentu spłacenia ostatniego grosza kredytu, prawdziwym właścicielem nieruchomości okazuje się być bank. Patrząc dodatkowo z punktu widzenia nieustannej konieczności płacenia podatku za nabycie danego obiektu oraz dodatkowych nieokreślonych, a w konstytucji przewidzianych opłat na rzecz państwa okazuje się, że jesteśmy jedynie posiadaczami obiektu, którego właściciele mogą nas pozbawić, jeśli nie zapłacimy nałożonego haraczu. A przecież, gdy namawiano nas w banku do wzięcia kredytu na zakup własnego dachu nad głową wszystko było takie optymistyczne.

Proces, w którym bank tworzy pieniądze jest tak prosty, że umysł ludzki go odrzuca. Nauka o pieniądzu, spośród wszystkich dziedzin ekonomii, jest tą, która tworzy wrażenie złożoności nie po to, aby dociekać prawdy, lecz po to, aby jej unikać lub ją ukryć.

JOHN KENNETH GALBRAITH (ekonomista)


Piotr S. Wajda

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nowe trendy w branży finansowej

Nowe trendy w branży finansowej


Autor: wronam


Kto nie porusza się wraz z trendami, ten nie tylko stoi w miejscu, ale wręcz cofa się do zamierzchłych czasów, gdy narzędzia tworzono z kamienia łupanego. Mamy nadzieję, że optujesz, za nieco nowocześniejszymi rozwiązaniami. Najwyższy już czas zapoznać się z najgorętszymi trendami w branży finansowej!


Tematy na dzisiaj

Bez zbędnych formalności i z pominięciem owijania w bawełnę zapoznamy się z dwoma, niezwykle przyszłościowymi tematami, którymi są debiuty w NewConnect oraz wycena spółki metodą porównawczą. Zaczynamy!

Szanowni Państwo, nagrodę w kategorii Debiuty otrzymuje…

Wszyscy wiemy, że początki nie są proste. Zdobycie kapitału niezbędnego do rozwoju spółki zawsze spędza sen z powiek, wszystkim, którzy podjęli się tego trudnego zadania. Rynek NewConnect idealnie rozwiązuje problemy spółek potrzebujących pieniędzy, na przyspieszenie swojego rozwoju. Kwoty, które możemy uzyskać oscylują pomiędzy kilkuset tysiącami a kilkudziesięcioma milionami złotych. Na rynku NewConnect może debiutować każda, nawet najmłodsza spółka, która odnajdzie chętnego do nabycia akcji.

Wejście na rynek NewConnect wiąże się również z wieloma obowiązkami, m.in. formalnościami prawnymi czy przygotowaniem dokumentu informacyjnego. Warto zastanowić się nad powierzeniem tych czynności zawodowcom, którzy z niewątpliwą przyjemnością ułatwią spektakularny debiut.

Czasami warto się porównywać

Warto znać swoją wartość. Informacja o wartości spółki jest bardzo istotna, w momencie jej debiutu na giełdzie bądź przygotowań do transakcji M&A. Metod wyceny wartości spółki jest kilka, ale prym zdecydowanie wiedzie metoda porównawcza.

Porównanie ma sens i niesie ze sobą ważne informacje tylko wtedy, gdy naszym podmiotem porównawczym są spółki o podobnym profilu. W wycenie spółki metodą porównawczą stosuje się określone wskaźniki np. stosunek ceny i zysku netto. Skąd można uzyskać dane? Z publicznych informacji pochodzących giełdy papierów wartościowych.

Metoda porównawcza jest niezwykle rzetelna i znakomicie obrazuje sytuację panującą na giełdzie, ale wiąże się również z pewnymi trudnościami. Największym z nich, jest niestety problem wielości rynku publicznego, na którym ciężko znaleźć zbliżone do siebie profilem spółki.


K

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kolejny tydzień umacniania się złotego

Kolejny tydzień umacniania się złotego


Autor: Paweł Kaczmarek


Z notowań na rynku walutowym wynika, iż ostatnie kilka tygodni przyniosło ulgę dla złotego. Ostatni tydzień był również sprzyjający, jak i cały początek roku. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję na to, iż cały pierwszy kwartał 2012 roku będzie przyzwoity.


EUR/PLN znajduje się w dość ciekawej pozycji i trudno tak naprawdę określić dalszy kierunek kursu. Wszystko to z powodu
tworzącego się trójkąta prostokątnego rozszerzającego. Według analizy technicznej sytuacja ta oznacza niepewność kursu. Czyli tak naprawdę trudno przewidzieć sytuację kursu w przyszłości. Wiemy natomiast, że od początku roku EUR/PLN znajduje się w trendzie spadkowym i obecnie cena jednego euro wynosi 4.17 zł. Początek roku rozpoczął się kwotą około 4.50 zł, więc sytuacja ta w chwili obecnej jest zdecydowanie sprzyjająca.

W przypadku USD/PLN sytuacja wygląda podobnie, natomiast w między czasie mieliśmy do czynienia z kilkoma skokami wzrostami) dolara względem złotego. Jednego dolara można zakupić za około 3.14 zł. Jeśli chodzi o EUR/USD możemy zauważyć powrót do wartości sprzed tygodnia – 1.32. Obecnie euro dolar znajduje się w formacji trendu spadkowego.

W dniu dzisiejszym nie zaskoczą nas już żadne dane makroekonomiczne, co sprzyja utrzymaniu się obecnej sytuacji na rynku. W ym tygodniu najważniejsze dane dla strefy euro dotyczyć będą usługowego i przemysłowego PMI, a także nowych zamówień

przemysłowych. W przypadku dolara będą to dane dotyczące sprzedaży istniejących nieruchomości, zadeklarowani wstępni
bezrobotni oraz sprzedaż nowych nieruchomości. Jeśli chodzi o funta inwestorzy mogą oczekiwać na protokół spotkania MPC, a także kwartalne PKB.

*

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Kursy Walut mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czy dobra passa złotego zanika?

Czy dobra passa złotego zanika?


Autor: Paweł Kaczmarek


Ostatnie tygodnie były bardzo sprzyjające złotemu. Wraz z początkiem roku, dzięki danym o niespodziewanym wzroście PKB w ostatnim kwartale złoty znacznie się wzmocnił. Pozostaje zatem pytanie co dalej? Czy tak już będzie dalej – nie do końca…


W przypadku USD/PLN największą wartość dolara w nowym roku zanotowano 7.01.2012 i za dolara trzeba było zapłacić prawie 3.54 zł. Kto by pomyślał, że po upływie trzech tygodni złoty umocni się aż o około 30 groszy. Obecnie za dolara zapłacimy 3.25 zł. Złotemu pomogło wzmacniające się względem dolara euro, które w stosunku do naszej waluty również odniosło „porażkę” w postaci spadków. EUR/PLN jest obecnie w podobnej sytuacji i mowa tutaj o spadku w granicy 22 groszy w przeciągu ostatnich trzech tygodni. Na chwilę obecną można zakupić jedno euro za około 4.26 zł. Pytanie co dalej? Z racji próby ponownego odbicia się trendu należałoby skorzystać z analizy technicznej (Analiza techniczna), ale nie jest to dobry znak. Może to sugerować poważniejsze odbicie i odwrócenie obecnej sytuacji w ciągu kilku dni.


Podobną sytuację można zauważyć na takich parach walutowych jak CHF/PLN, czy też GBP/PLN. Za jednego franka szwajcarskiego zapłacimy 3.53 zł, a za funta 5.09 zł.


Dzisiejsze dane makroekonomiczne nie przyniosą już wielu zmian, natomiast sprzyjają one lekkiemu wzmocnieniu dolara, co również może odbić się negatywnie na złotym. Po opublikowaniu jutrzejszych danych makroekonomicznych inwestorzy przekonają się w jakim kierunku pójdą dalsze notowania EUR/USD.

*

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Rynek Kapitałowy mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.