12 grudnia 2015

Czy Polacy są biedni?

Czy Polacy są biedni?


Autor: Natalia Staśkowiak


Co roku GUS przeprowadza badanie dotyczące poziomu biedy w naszym kraju. Tegoroczne wyniki mogą co niektórych zaskoczyć. Raport dość obszerny w swojej formie przede wszystkim zwraca nam, Polakom, uwagę na to, że ilość rodaków żyjących w skrajnym ubóstwie się zmniejsza. Skąd to wiadomo?


Całe badanie GUS polega zazwyczaj na przeprowadzeniu ankiet wśród osób zainteresowanych. Polacy odpowiadają na kilkadziesiąt pytań. Jeśli ich odpowiedź w większości przypadków była negatywna, to taką osobę zaliczano do odpowiedniego stopnia biedy. Dla wielu taki rodzaj badań nie jest zbyt rzetelny i wiarygodny. Jednak niezaprzeczalnie wskazuje choć w minimalny sposób stopień życia w kraju.

Stereotypy stereotypami, ale jednak większość z nich potwierdziła to, co od dawna było dość znanym problemem, ale niekoniecznie ujawnianym.

Najbiedniejsi ludzie to, jak się okazuje, w dalszym ciągu osoby z niskim wykształceniem i gromadką dzieci. Ponadto, dalej problemem są osoby utrzymujące się wyłącznie z pomocy społecznej czy zasiłków rodzinnych. Co najciekawsze! Biedni to częściej młode osoby, dopiero wkraczające na rynek pracy. Nie oznacza to oczywiście, że osoby przebywające na emeryturze czy rencie żyją dostatnie. Mają jednak zapewniony pewien stały dochód na utrzymanie, co daje małą, ale zawsze płynność finansową.

Pomimo problemów wskazanych w raporcie GUS, Polak nie żyje na ulicy. Co prawda nie od razu jest go stać na zakup nieruchomości za gotówkę, ale zawsze może wziąć kredyt na sfinansowanie marzenia swojego życia. Państwo stara się oczywiście w tym pomóc. Finansuje różne programy dla młodych ludzi, m.in. Rodzina na swoim czy Singel na swoim.

Ile musimy zarobić, by nie być biednym?

Według badania kwota, powyżej której nie jesteśmy już uznawani przez państwo za biednych, to nieco ponad 1800 zł przy czteroosobowej rodzinie. Wydaje się to dość dziwne, szczególnie, jeśli mieszkamy w dużym mieście i wynajmujemy mieszkanie za 2000 tys. zł. Nie mamy jednak wówczas co liczyć na zbyt dużą pomoc socjalną, w końcu zarabiamy i mamy się dobrze.

GUS jednak mimo wszystko nas pociesza, wskazując, że nie jesteśmy już biedną Polską, żyjącą na poziomie państw afrykańskich. Jesteśmy dość biednym państwem, ale cóż, żyjemy wśród najbogatszych gospodarek świata. Tak, jakby miało to znaczenie podczas codziennych zakupów i przy odbieraniu comiesięcznej pensji.

Raport raportem, a czy coś się zmieni. Nie wiadomo. Z biedą nasze państwo boryka się już od dawna, raz jest lepiej raz gorzej. Kryzys jednak wciąż jest widoczny.

Co z tymi dziećmi?

O tym, ile wydajemy na dzieci, wiedzą rodzice. Wyprawka do szkoły, wakacje, jedzenie czy ubrania. Często na jedno dziecko potrzeba kilkaset złotych miesięcznie. Nie ma się zatem co dziwić temu, że biedę mniej odczuwa małżeństwo bezdzietne, aniżeli dla przykładu z czwórką dzieci.

Podsumowując

Wydaje się, że jeszcze przez najbliższe kilka lat nadal będziemy próbować dogonić Niemcy czy Szwajcarię. Z doświadczenia wiadomo, że mamy na to raczej nikłe szanse. Dla przeciętnego Polaka nie ma to chyba jednak większego znaczenia. Ważne, by wystarczyło na zakup domu, jedzenie i podstawowe potrzeby bez codziennego martwienie się o to, co będzie.

W kazdym razie z kredytami na mieszkanie nie pożegnamy się zbyt szybko, zwłaszcza, że ceny mieszkań nie spadną nagle z dnia na dzień.


http://polishproperty.eu/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Polska pogrążona w kryzysie czy zielona wyspa?

Polska pogrążona w kryzysie czy zielona wyspa?


Autor: Marta Michałek-Machniewska


Premier Donald Tusk w kolejnych przemówieniach, czy to na sali sejmowej, czy na konferencjach prasowych w kraju i za granicą, zawsze podkreślał, że sytuacja gospodarcza Polski jest bardzo dobra, zwłaszcza na tle pogrążonej w kryzysie Europy.


Nasz kraj określany był przez wielu polityków jako zielona wyspa, na wzór Irlandii, która jeszcze kilka lat temu notowała bardzo dynamiczny wzrost swojej gospodarki.

Patrząc na wyniki wzrostu gospodarczego w kolejnych krajach Europy, które niestety zniżkują w stosunku do analogicznych okresów z poprzednich lat, Polska rzeczywiście jawi się jako „zielona wyspa” pod względem gospodarczym. Jednakże czy sytuacja polskich przedsiębiorstw również na to wskazuje?

Czy kryzys ominął Polskę?

Od 2008 roku w Europie mamy do czynienia z rozprzestrzeniającym się kryzysem finansowym. Kolejne kraje strefy euro mają realne problemy z niewypłacalnością, czego najlepszym przykładem są: Grecja, Hiszpania czy Włochy. Tymczasem Polska wydaje się być omijana przez największe kryzysowe fale. Nasza rodzima gospodarka dobrze się rozwija, a być może to właśnie dzięki kryzysowi. Mówi się, że kryzys jest w stanie pozostawić na rynku tylko te firmy, które rzeczywiście mają szansę na rozwój i na przetrwanie w branży. W Polsce światowa recesja gospodarcza nie była tak mocno odczuwalna, jak w innych krajach, ale nie można powiedzieć, że w ogóle kryzys ominął nas szerokim łukiem.

Wystarczy wspomnieć o upadłości dużych spółek:
• Hut Szkła w Krośnie,
• Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Łapach,
• Techmeksu,
• Monnari Trade,
• Triada i SkyClub,
• PBG,
• Hydrobudowa.

Kondycja polskiej gospodarki od 4 lat pozostaje bardzo dobra, zwłaszcza przy tak niesprzyjających okolicznościach. Polskie firmy musiały odczuć kryzys państw sąsiadujących, przede wszystkim w dziedzinie eksportu. Zmalała ich rentowność, ale całkiem nieźle radzą sobie nadal na rynku, wypracowując zyski, choć ich produkcja i poziom aktywów maleje. Kryzys skłania przedsiębiorców do reorganizacji swojej działalności, lepszego dopasowania swojego profilu produkcji do oczekiwań klientów oraz do zoptymalizowania swoich działań. Niestety, część firm z uwagi na mniejsze zamówienia i zmniejszoną produkcję, musiała zwolnić część kadry pracowniczej.

Zwolnienia grupowe

Duże, międzynarodowe firmy, mające swoje oddziały w Polsce, jak i te, które największe zyski czerpały z wymiany handlowej z zagranicą, musiały zmniejszyć zatrudnienie, ponieważ w innym przypadku musiałyby ponosić zbyt wysokie koszty. Zwolnienia grupowe w dobie kryzysu są na porządku dziennym. W Polsce były one zapowiadane w branży budowlanej, spożywczej i odzieżowej. Na taki krok zdecydowały się między innymi takie firmy jak:
• Orange,
• Bomi,
• PZU,
• Grupa TVN,
• Mostostal Warszawa,
• Bank DnB Nord,
• Bank BNP Paribas,
• Animeks,
• Agencja Rynku Rolnego.

Najczęściej powodem zwolnień była jednak obawa pracodawców przed recesją w Polsce. Kryzys jednak nadal jest „łaskawy” dla polskich firm.

Bezrobocie skutkiem kryzysu w Polsce

Obawy przed rozprzestrzenieniem się kryzysu gospodarczego w Europie również na Polskę spowodowały, że polskie przedsiębiorstwa zaczęły obawiać się o swoje przetrwanie na rynku. To spowodowało zaś zmniejszanie zatrudniania pracowników, co wywołało wzrost stopy bezrobocia w kraju. Zostało to pokazane na poniższym wykresie.

Wykres-numer-11

Źródło: Dane głównego urzędu statystycznego z lat 2007-2012. http://www.stat.gov.pl/gus/5840_677_PLK_HTML.htm

Jedynie w lipcu 2008 roku nastąpił wyraźny spadek stopy bezrobocia w Polsce. W kolejnych, okresach w latach 2009-2012 obserwowaliśmy nieznaczny, ale niezmienny wzrost bezrobocia w naszym kraju.

Polskie PKB

Przynajmniej w dziedzinie produktu krajowego brutto i jego dynamiki Polska rzeczywiście ma się czym chwalić. Wystarczy spojrzeć na poniższy wykres, który obrazuje, jak polski wzrost gospodarczy wygląda na tle innych krajów europejskich.

Wykres-numer-2

Źródło: Eurostat

Czwarte miejsce Polski w 2011 roku w dziedzinie wzrostu gospodarczego na tle krajów Unii Europejskich jest dużym sukcesem. Wyprzedziliśmy w rocznym wzroście gospodarczym, liczonym w stosunku do 2010 roku takie państwa jak Niemcy, Francja czy Finlandia.

Bieżące wyniki dynamiki PKB pochodzące z II kwartału 2012 roku również wypadają bardzo dobrze. Polski wzrost gospodarczy wyniósł w tym okresie 2,5%, co jest wynikiem bardzo dobrym na tle Europy, ale znacznie słabszym, niż w roku ubiegłym.
Agencja ratingowa Moody`s wskazała, że Polska co prawda w latach 2008-2011 miała niższe PKB na osobę niż wiele innych krajów Europy Środkowej, ale utrzymała stabilne tempo wzrostu, nawet w czasie globalnego kryzysu finansowego. Skumulowany wzrost PKB w latach 2008-2011 dla Polski wyniósł 15,8%, podczas gdy średnia unijna wynosiła -0,5%.

Wyniki finansowe polskich firm

Jak realnie wygląda sytuacja polskich firm w dobie kryzysu, który trwa już od 4 lat? Rzetelny obraz przedstawiają wyniki analiz statystycznych publikowane przez GUS.

Tabela

Źródło: http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/pgwf_wyniki_finan_przedsieb_niefinan_1_06_2012.pdf

Przychody z całokształtu działalności gospodarczej przedsiębiorstw niefinansowych wzrosły w pierwszych czterech miesiącach 2012 roku w stosunku do analogicznego okresu roku 2011, o nieco ponad 8%. Jednocześnie, wzrosły również koszty uzyskania owych przychodów o 9,8%. Sytuacja polskich przedsiębiorstw nie jest najlepsza, ponieważ w perspektywie najnowszych danych z Głównego Urzędu Statystycznego widać, że diametralnie wzrosła strata netto przedsiębiorstw niefinansowych. Strata powiększyła się rok do roku o nieco ponad 50%, zaś zysk obniżył się o niecałe 9%. Wskazuje to, że Polska wkrótce może mieć poważne problemy gospodarcze. Małe i średnie firmy będą najbardziej narażone na bankructwo. Proces upadłości wielu polskich firm w tym roku postępuje bardzo szybko. W ciągu pierwszych 8 miesięcy 2012 roku upadło ponad 600 przedsiębiorstw, co pokazują wyniki badań firmy Euler Hermes.

Podsumowanie

O ile w ciągu pierwszych 4 lat trwania kryzysu finansowego w Europie Polska gospodarka miała się bardzo dobrze i utrzymywała przyzwoite tempo wzrostu na tle innych krajów europejskich, o tyle w 2012 roku jej dynamika wzrostu zdecydowanie wyhamowała. Najnowsze, międzynarodowe prognozy pokazują, że wzrost PKB w 2013 roku najpewniej nie przekroczy granicy 2,5%. Można wnioskować na tej podstawie, że Polska w końcu zostanie dotknięta falą post kryzysu. Publikowane dane statystyczne pokażą, jak nasza rodzima gospodarka poradzi sobie z tą niekorzystną sytuacją.


Taskbeat.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

21 listopada 2015

Recesja lekarstwem na kryzys

Recesja lekarstwem na kryzys


Autor: Rafał Niewiadomski


W okresie 10 pierwszych lat XXI w. cywilizacja ludzka wytworzyła około 23% wszystkich dóbr i usług, które wytworzyła od 1 r.n.e. Współczesna gospodarka potrzebowała 10 lat aby wytworzyć tyle dóbr, ile ludzkość wytworzyła od I-XIX wieku, czyli przez 1900 lat...


„To nie kryzys… to rezultat nieodpowiedzialnego życia ponad stan..."

Stefan Kisielewski

Od wieków podstawowymi potrzebami żywej istoty jest zdobycie pokarmu, zapewnienie bezpieczeństwa, oraz dbanie o stan zdrowia i higieny. Dziś w rozwiniętym społeczeństwie mamy to wszystko zagwarantowane, poprzez niezliczone hipermarkety z żywnością, wojsko, które zadba o nasze bezpieczeństwo, a państwowa i prywatna opieka medyczna zapewni nam długie życie. Nasza ciekawość została zaspokojona, wiemy już z czego powstają chmury, dlaczego świecą gwiazdy, jak się wznieść w powietrze oraz polecieć na księżyc i… czegoś zaczyna nam brakować. Pierwotny instynkt odkrywania i posiadania, przerodził się dziś w potrzebę konsumpcji i gromadzenia dóbr, często nam niepotrzebnych, dających chwilowe złudne szczęście…

Jesteśmy w samym środku kryzysu zadłużeniowego, który zapoczątkowały zadłużające się państwa, prywatni inwestorzy i kolejnie przeciętni ludzie. Zbudowaliśmy swoje bogactwa na kredyt zachęcani bardzo niskimi stopami procentowymi. Państwa takie jak Grecja i wiele innych pożyczyły biliony dolarów od innych krajów i wydały je na konsumpcje, a nie na rozwój. Nie budowano za to fabryk, czy przedsiębiorstw dających nowe miejsca pracy. Gdyby tak było, mogliby oddać pieniądze zarobione przez fabryki. Te pieniądze poszły jednak na podwyżki dla pracowników, na wypłacenie wysokich premii, które z kolei były przeznaczone na nowe kina domowe, telewizory, sportowe samochody czy wyposażenie kuchni. Doprowadzono do utraty tych pieniędzy i zgromadzenie ich w prywatnych rękach. Kiedy EBC (Europejski Bank Centralny), pożyczył komercyjnym bankom 1 bilion euro na początku tego roku, aby ożywiły gospodarkę udzielając nowych kredytów, te zainwestowały pieniądze w… obligacje najwyżej oprocentowane, czyli Hiszpanii i na tym zarobiły… Poniekąd inwestorzy zareagowali entuzjastycznie, cena obligacji powędrowała w dół, ale tylko na 2 tygodnie, po czym wróciły do poprzednich poziomów.

Bardzo ciężko jest przyznać wielu politykom i ekonomistom, jednak podstawowym problemem i przyczyną dzisiejszego kryzysu jest nadmierna konsumpcja na kredyt. Mamy za dużo pożyczania i konsumpcji, a za mało produkcji i oszczędzania. Stało się w końcu tak, że konsument przestał kupować, ponieważ zabrakło mu pieniędzy, a banki nie chcą więcej pożyczać. Kiedy w gospodarce mamy 70% konsumpcji, a cała ekonomia zbudowana jest na kredytach konsumenckich i zapotrzebowanie na ten kredyt zaczyna spadać, cała filozofia ekonomiczna może się zawalić. Ciągły rozwój, tak dynamiczny jak dotychczas jest niemożliwy do utrzymania. Jedyną rzeczą która ciągle rośnie to nowotwór.

Dalszy skup obligacji przez EBC, drukowanie pustych pieniędzy i udzielanie nowych pożyczek tylko pogłębia problem kryzysu, a nie prowadzi do jego rozwikłania. Kredyty ratunkowe nie są rozwiązaniem. Rozwiązaniem jest naprawienie gospodarki tymi kredytami, co oznacza radykalne zaciśnięcie pasa przez społeczeństwo. To, że Amerykanie czy Grecy pożyczają pieniądze na ratowanie gospodarki, nie oznacza tak naprawdę, że je „pożyczają”, a dostają prezent, ponieważ wiemy, że ich nigdy nie spłacą!!! Jeśli chodzi o obawy rozpadu UE, myślę, że są mało prawdopodobne, ponieważ Unia daje zbyt wiele korzyści bankom, aby te pozwoliły jej upaść.

Mamy zatem 3 rozwiązania obecnego kryzysu:

1. Pierwszym jest Restrukturyzacja długu takich państw jak Grecja, Włochy, Hiszpania czy Portugalia – polega ona na sztucznym zmniejszeniu wielkości długu, czyli oświadczenie inwestorom, że ich portfel papierów dłużnych tych państw zmniejszył się powiedzmy o 50%... Podstawowy minus tej metody to fakt, że czyjś dług jest kogoś innego aktywem. Pożyczanie kolejnych miliardów euro Grecji i jednocześnie propozycja MFW i EBC umorzenia jej długu, ponieważ nie jest w stanie spłacać aktualnego zadłużenia, pokazuje, że Grecja jest już bankrutem sztucznie utrzymywanym przy życiu przez polityków.

2. Metoda numer 2 – Drukowanie pieniędzy i skup obligacji zadłużonych państw. – Jedyną moją możliwą odpowiedzią na tę tezę jest – Jeśli znalazłeś się w dziurze i chcesz z niej kiedykolwiek wyjść, przestań kopać… Poza tym drukowanie pieniędzy na tak wielką skalę spowoduje ogromną inflację, jednak jej skutki odczujemy dopiero za parę lat.

3. Najbardziej oczywistą i racjonalną metodą wyjścia z kryzysu jest zaciskanie pasa, ograniczenie wydatków i konsumpcji, by w ten sposób zaoszczędzone środki przeznaczyć na spłatę długu. Naturalnie, ograniczenie konsumpcji będzie miało negatywny wpływ na dochody podmiotów oferujących towary czy usługi, doprowadzi do recesji, dlatego dotyczyć ono będzie wszystkich od biednych po bogatych. Zamiast starać się powstrzymać recesję, trzeba ją przyjąć, ponieważ chorobą jest finansowanie konsumpcji za pomocą długu. Lekarstwem jest zaprzestanie konsumpcji i ponowne rozpoczęcie oszczędzania i produkcji. Czasami lekarstwo smakuje źle ale musisz je przełknąć…

Jak widzimy, nie ma dzisiaj oczywistej metody wyjścia z kryzysu. Możemy wybrać tylko mniejsze zło... Zakaz drukowania nowych pieniędzy i natychmiastowe zatrzymanie wszystkich pożyczek doprowadzi do recesji na niespotykaną skalę, i nie spowolnienia, ale zatrzymania gospodarki. Z kolei dalsze zadłużanie się i pusty druk banknotów w kolejnych latach, może doprowadzić do jeszcze większej tragedii, gdyż właściwymi i prawowitymi właścicielami gospodarki, stworzonej na kredytach niemożliwych do spłaty, będą światowi bankierzy. Więc Powolna i Kontrolowana Recesja jest lekarstwem na aktualną ekonomię, mniejszym złem, a politycy na siłę ją odsuwają, drukując i pożyczając nowe pieniądze. Wolą udawać, że wystarczy wydrukować trochę gotówki, „poprzepychać” kilka ustaw i kryzys sam odejdzie. Recesja pozwoli oczyścić rynek ze złych nawyków, oraz źle zarządzanych banków i firm – nie bójmy się, na pewno nie stanie się tak, że one znikną. Po aktualnych właścicielach przyjdą nowi, którzy miejmy nadzieję będą zarządzali nimi lepiej, a byłych zarządców będą mogli odwiedzać tylko w więzieniu.

Dzisiaj niestety zbyt wielu ludzi wierzy w świętych Mikołajów w polityce, którzy obiecują jak oni to doprowadzą do zakończenia kryzysu, jednocześnie obiecując podwyżkę płac dla wszystkich grup zawodowych, zbudują więcej autostrad, obniżą wiek emerytalny, podniosą emerytury i do tego zmniejszą zadłużenie państwa... Obiecują wiele tylko aby dojść do władzy, nie mając pieniędzy i będąc zadłużonym po uszy. Brak nam dziś liderów, którzy mieliby odwagę iść wbrew doraźnym interesom swych społeczeństw. Brakuje prawdziwych mężów stanu, zdolnych do powiedzenia ludziom: „to, co wam proponuję, może się wydawać wbrew waszym krótkoterminowym interesom i być może przyniesie trochę cierpień, ale w średnim terminie, dla waszych dzieci, wnuków, to jedyne rozwiązanie.” Trzeba nam polityków, którzy mówiliby takim językiem.

Jeśli się w porę nie obudzimy i nie zrozumiemy, że ciągła tak dynamiczna konsumpcja na kredyt, czy to wielkich mocarstw jak USA, UE czy przeciętnego Kowalskiego jest niemożliwa, i nie przestaniemy brać nowych pożyczek, to słowa wypowiedziane przez Thomasa Jeffersona w 1802 r. dadzą wiele do myślenia…

„Jeśli społeczeństwo kiedykolwiek pozwoli prywatnym bankom kontrolować emisję ich pieniędzy ... to najpierw przez inflację, później przez deflację i udzielone kredyty banki i korporacje, które wyrosną dookoła nich, pozbawią ludzi całego majątku do czasu, aż ich dzieci obudzą się bezdomnymi na kontynencie, który zdobyli ich ojcowie…”

Thomas Jefferson

Trzeci prezydent USA,

autor Deklaracji Niepodległości


Rafał Niewiadomski; Doradca ds. Inwestycji i Kredytów hipotecznych


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kryzys w strefie Euro

Kryzys w strefie Euro


Autor: Bartosz Nowakowski


Europa stanęła w obliczu zagrożenia, jakim jest, obejmujący swym zasięgiem coraz większą liczbę krajów, kryzys w strefie euro. Kryzys ten dotyczy przede wszystkim długu publicznego oraz sektora bankowego.


Oba te aspekty splatają się ze sobą i wzajemnie na siebie reagują, ponieważ sektor bankowy reaguje na słabość finansów publicznych, z kolei zaś chwiejna pozycja banków ogranicza możliwości rozwiązywania problemów gospodarczych. Obecny kryzys jest następstwem kryzysu gospodarczo-finansowego, który swoje epicentrum miał w 2008 roku, kiedy to doszło do upadku banku Lehman Brothers.

Krajami najbardziej dotkniętymi kryzysem są: Grecja, Portugalia, Irlandia, Hiszpania i Włochy. Media najwięcej czasu poświęciły kryzysowi w Grecji, lawinowo rosnącemu zadłużeniu, strajkom generalnym, które paraliżowały stolicę kraju. Niektórzy jako gotowe rozwiązanie podawali kontrowersyjny pomysł powrotu Grecji do poprzedniej waluty, inni szli w swoich wizjach jeszcze dalej i prorokowali całkowity rozpad strefy euro.

Powrót do walut narodowych nie rozwiązałby jednak problemu, a tylko spotęgowałby narosłe problemy. Kryzys w Portugalii mógłby się tym samym pogłębić. Już teraz obejmuje on swym zasięgiem coraz większą ilość gałęzi gospodarki. W Portugalii masowo upadają agencje nieruchomości i rośnie bezrobocie. W tej chwili jego poziom jest najwyższy od 40 lat. Problemy poszczególnych państw nie są skutkiem wprowadzenia wspólnej waluty, ale błędów w polityce gospodarczej, do których doszło jeszcze przed przyjęciem euro.

Dlatego do prowadzenia euro należy się bardzo dobrze przygotować. Nie może być to decyzja pochopna. Polska przygotowująca się do przyjęcia wspólnej waluty musi szczegółowo przeanalizować swoją sytuację gospodarcza, ale także krajów najbardziej dotkniętych kryzysem. Pozwoli to uniknąć błędów i należycie przygotować się do nowego rozdziału w historii naszej gospodarki. Jest to niełatwe zadanie dla ekspertów finansowych i polityków, którzy muszą przede wszystkim dbać o dobro kraju.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Pobudka! Ratuj się kto może!

Pobudka! Ratuj się kto może!


Autor: Piotr S. Wajda


„Zawsze mamy wybór pomiędzy zaufaniem w naturalną stabilność wartości złota, a zaufaniem w inteligencję członków rządu. Z całym szacunkiem dla zasiadających w rządach, ale dopóki żyjemy w kapitalizmie polecam niezwłocznie: zdecydujcie się na złoto!“. George Bernard Shaw (1856-1950)


Światowy system finansowy znajduje się w delirium. Pomimo że media dozują nam informacje na temat globalnej sytuacji ekonomicznej, to jeżeli chodzi o faktyczny stan systemu monetarnego, efektywnie krok po kroku zmierzamy do prawdy.

System monetarny, z punktu widzenia korzyści płynących z jego opracowania oraz wdrożenia w życie, był jednym z najlepszych pomysłów w historii ludzkości. Żadnym innym dobrem, produktem czy też materiałem świat nie posługuje się tak często jak tzw. środkiem płatniczym w postaci monet i banknotów. Dzisiaj jednak musimy stwierdzić, że intencja, która leżała u podstaw jego powstania została kompletnie wypaczona.

System monetarny miał usprawnić (przy społecznej akceptacji) wymianę dóbr, towarów i usług, a także miał umożliwić pokrywanie powstałych kosztów ogólnie uznanym środkiem płatniczym. Aby system ten został przez społeczeństwo przyjęty, posłużono się obietnicą („gwarancją“) pokrycia danego środka w złocie, czyli zapewniono, że ogólnie używany środek płatniczy w każdej chwili będzie można wymienić na prawdziwe wartości w formie fizycznego złota i srebra. To, że dane słowo nie zostało dotrzymane, a społeczeństwo angażujące się w wymianę kruszcu na papier zostało z posiadanego złota i srebra okradzione, należy już do historii.

Z punktu widzenia ekonomii fizycznej, każdego dnia na całym świecie świadczone są usługi oraz sprzedawane dobra i towary o wartości 27 miliardów dolarów. Symultanicznie, na rzecz wszelkich produktów świata finansów, wykonywane są transakcje bankowe wirtualnych środków płatniczych o wartości ponad 9,5 biliona dolarów. W tym momencie nasuwa się pytanie: w jakim celu lub z jakiego powodu tak się dzieje? Jeżeli 27 miliardów dolarów zostaje wydane na otrzymane usługi lub fizycznie dostarczone towary i inne dobra, to dlaczego jest transferowane dziennie ponad 350 razy więcej środków, niż jest to konieczne? Same opłaty pobierane przez banki za powyższe transakcje przekraczają 100 miliardów dolarów. Czyli o 400%więcej, niż suma wydanych środków potrzebnych w realnej gospodarce – i to na co dzień!

Środki te, oczywiście w postaci wirtualnej, czyli fizycznie nieistniejące, księgowane są przez banki jako przychód i wykorzystywane zostają do udzielania kredytów na jeszcze większą skalę. Doskonale widać, że nie tylko środek płatniczy w postaci banknotów drukowany jest bez konieczności, ale również środki wirtualne powstają po prostu z niczego i bez żadnych podstaw.To regularne i systematyczne działanie, prowadzące do światowego zadłużenia o rozmiarach, których ludzkość jeszcze nie znała, jest konsekwentnie propagowane przez wszystkie rządy świata.

Obecnie na każdy jeden dolar, jedno euro czy jedną złotówkę, uzyskanych jako przypływ wartości wynikający ze sprzedaży usług lub towarów, przypada 6 dolarów, euro, lub złotych długu. Zatem, według prawa matematyki, przy konieczności zadłużenia się na sześć jednostek, aby uzyskać jedną jednostkę system ten nie ma zbyt dużych szans na przetrwanie.

Warto wiedzieć, że sytuacja z roku 1929 była nieco inna. W okresie ówczesnej finansowej katastrofy, która trwając przez wiele lat doprowadziła do depresji oraz bezrobocia na całym świecie, zadłużenie w stosunku do przychodu wynosiło 1:2,7. Dzisiaj, jak wspomniałem, wynosi ono 1:6.

Generalnie rzecz ujmując, można powiedzieć, że dzisiejsza światowa polityka polega na zadłużaniu się oraz na systematycznym wywłaszczaniu społeczeństwa z posiadanych dóbr i kapitału za pomocą inflacji, pożyczek oraz wszelkich produktów finansowych. Obecnie politycy nagradzani są za wydawanie pieniędzy. Dawane obietnice w okresie wyborów typu obniżenie podatków, czy też wprowadzanie różnych projektów mających na celu udogodnienie życia, oznaczają w rezultacie konieczność większego zadłużenia się. Jak politycy krajów, które nie radzą sobie ze spłatą swoich obecnych długów chcą jeszcze obniżyć podatki lub wdrożyć w życie projekty wiążące się z ogromnymi kosztami? Tylko za pomocą kolejnych długów! Zobowiązań, które w rezultacie spłacane są, tak czy inaczej, przez społeczeństwo. Nie zapominajmy proszę, że zobowiązanie państwa jest w rzeczywistości naszym, osobistym zadłużeniem.

G.Bush spowodował w ciągu 8 lat urzędowania jako prezydent Stanów Zjednoczonych większe zadłużenie USA niż jego 42 poprzednicy razem wzięci, począwszy od 1789 roku. Z kolei B.Obhama do tej pory zdołał zadłużyć USA na kwotę prawie dwukrotnie wyższą w porównaniu z wszystkimi pozostałymi, byłymi przedstawicielami państwa.

Słuchając informacji, które dotyczą pakietów ratunkowych o wartości setek miliardów przekazywanych dla banków czy tzw. zagrożonych krajów, nie zastanawiamy się nad faktem, że sumy te są naszym nieintencjonalnym długiem. Społeczność europejska, a raczej światowa będzie te długi spłacać. W taki czy inny sposób.

Przykładem niech będzie pomysł dyskutowany pod koniec maja 2012 roku przez Radę Europejską, aby usunąć z obiegu wszystkie banknoty euro wydrukowane w Grecji poprzez denominację, czyli odebranie im wartości. Innymi słowy, wszystkie banknoty euro wydrukowane w Grecji, czyli z początkową literą ,,Y“ w numerze banknotu, w razie dojścia do porozumienia członków Rady, z dnia na dzień i bez ostrzeżenia straciłyby swoją wartość. Jak to można nazwać?

Przede wszystkim nie zapominajmy, że tego typu sytuacje są przewidziane i opisane w konstytucjach krajów, w których żyjemy. RFN w dalszym ciągu bez większych problemów dostaje potrzebne im kredyty, ponieważ bazuje na posiadanych przez społeczeństwo niemieckie własnościach. W Niemczech na obecne 3 bilony euro długu przypada ponad 4 biliony euro kapitału oraz dodatkowo szacowane na około 5 bilionów euro wartości nieruchomości należące jeszcze do mieszkańców Niemiec. W niemieckiej konstytucji (Grundgesetzbuch) w artykule 14., punkcie 3. jest opisana możliwość częściowego lub całkowitego wywłaszczenia społeczeństwa z posiadanych wartości na rzecz państwa. Oczywiście tylko w razie konieczności. Należałoby jednak zastanowić się, czy groźba upadku państwa ze względu na niewypłacalność nie jest już tego typu koniecznością. Tym bardziej, że na dzień dzisiejszy nie można mówić o zadłużeniach pojedynczych państw, ale raczej o zadłużeniu Unii Europejskiej oraz ryzyku upadłości systemu. Przecież jako członek Unii Europejskiej jesteśmy osobistymi poręczycielami zapewniającymi spłatę długu wszystkich należących do niej państw. A gwarantujemy oczywiście spłatę wszystkim, co posiadamy. Mówiąc na marginesie, artykuł 14., punkt 3. z niemieckiej konstytucji był już trzykrotnie wykorzystywany. W latach 1929 oraz 1948, jak również przy zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku, kiedy to ucierpieli mieszkańcy byłego DDR.

W Grecji od maja 2011 roku została wdrożona ta sama procedura, która w pierwszej kolejności prywatyzuje, czyli wywłaszcza na rzecz wierzycieli Grecji wszystkie należące do państwa greckiego podmioty oraz obarcza właścicieli nieruchomości dodatkowymi i wysokimi podatkami pod oczywistą groźbą utracenia posiadanych własności na rzecz państwa, a w rezultacie na rzecz wierzycieli.

Nie zapominajmy, że także w Polsce w zeszłym roku pojawił się temat dodatkowego opodatkowania właścicieli nieruchomości. Wszyscy, którzy skorzystali z wieloletniej i ogólnopolskiej akcji wykupu mieszkań za śmiesznie małe sumy mieliby teraz płacić od wartości rynkowej danego mieszkania podatek, na który wielu nie będzie stać. Dobrze pomyślane. I tu ujawnia się różnica pomiędzy znaczeniem pojęcia “właściciel” a “posiadacz” danego obiektu. Kupując mieszkanie lub dom, wydaje nam się, że jesteśmy jego właścicielem. Tymczasem, do momentu spłacenia ostatniego grosza kredytu, prawdziwym właścicielem nieruchomości okazuje się być bank. Patrząc dodatkowo z punktu widzenia nieustannej konieczności płacenia podatku za nabycie danego obiektu oraz dodatkowych nieokreślonych, a w konstytucji przewidzianych opłat na rzecz państwa okazuje się, że jesteśmy jedynie posiadaczami obiektu, którego właściciele mogą nas pozbawić, jeśli nie zapłacimy nałożonego haraczu. A przecież, gdy namawiano nas w banku do wzięcia kredytu na zakup własnego dachu nad głową wszystko było takie optymistyczne.

Proces, w którym bank tworzy pieniądze jest tak prosty, że umysł ludzki go odrzuca. Nauka o pieniądzu, spośród wszystkich dziedzin ekonomii, jest tą, która tworzy wrażenie złożoności nie po to, aby dociekać prawdy, lecz po to, aby jej unikać lub ją ukryć.

JOHN KENNETH GALBRAITH (ekonomista)


Piotr S. Wajda

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nowe trendy w branży finansowej

Nowe trendy w branży finansowej


Autor: wronam


Kto nie porusza się wraz z trendami, ten nie tylko stoi w miejscu, ale wręcz cofa się do zamierzchłych czasów, gdy narzędzia tworzono z kamienia łupanego. Mamy nadzieję, że optujesz, za nieco nowocześniejszymi rozwiązaniami. Najwyższy już czas zapoznać się z najgorętszymi trendami w branży finansowej!


Tematy na dzisiaj

Bez zbędnych formalności i z pominięciem owijania w bawełnę zapoznamy się z dwoma, niezwykle przyszłościowymi tematami, którymi są debiuty w NewConnect oraz wycena spółki metodą porównawczą. Zaczynamy!

Szanowni Państwo, nagrodę w kategorii Debiuty otrzymuje…

Wszyscy wiemy, że początki nie są proste. Zdobycie kapitału niezbędnego do rozwoju spółki zawsze spędza sen z powiek, wszystkim, którzy podjęli się tego trudnego zadania. Rynek NewConnect idealnie rozwiązuje problemy spółek potrzebujących pieniędzy, na przyspieszenie swojego rozwoju. Kwoty, które możemy uzyskać oscylują pomiędzy kilkuset tysiącami a kilkudziesięcioma milionami złotych. Na rynku NewConnect może debiutować każda, nawet najmłodsza spółka, która odnajdzie chętnego do nabycia akcji.

Wejście na rynek NewConnect wiąże się również z wieloma obowiązkami, m.in. formalnościami prawnymi czy przygotowaniem dokumentu informacyjnego. Warto zastanowić się nad powierzeniem tych czynności zawodowcom, którzy z niewątpliwą przyjemnością ułatwią spektakularny debiut.

Czasami warto się porównywać

Warto znać swoją wartość. Informacja o wartości spółki jest bardzo istotna, w momencie jej debiutu na giełdzie bądź przygotowań do transakcji M&A. Metod wyceny wartości spółki jest kilka, ale prym zdecydowanie wiedzie metoda porównawcza.

Porównanie ma sens i niesie ze sobą ważne informacje tylko wtedy, gdy naszym podmiotem porównawczym są spółki o podobnym profilu. W wycenie spółki metodą porównawczą stosuje się określone wskaźniki np. stosunek ceny i zysku netto. Skąd można uzyskać dane? Z publicznych informacji pochodzących giełdy papierów wartościowych.

Metoda porównawcza jest niezwykle rzetelna i znakomicie obrazuje sytuację panującą na giełdzie, ale wiąże się również z pewnymi trudnościami. Największym z nich, jest niestety problem wielości rynku publicznego, na którym ciężko znaleźć zbliżone do siebie profilem spółki.


K

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kolejny tydzień umacniania się złotego

Kolejny tydzień umacniania się złotego


Autor: Paweł Kaczmarek


Z notowań na rynku walutowym wynika, iż ostatnie kilka tygodni przyniosło ulgę dla złotego. Ostatni tydzień był również sprzyjający, jak i cały początek roku. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję na to, iż cały pierwszy kwartał 2012 roku będzie przyzwoity.


EUR/PLN znajduje się w dość ciekawej pozycji i trudno tak naprawdę określić dalszy kierunek kursu. Wszystko to z powodu
tworzącego się trójkąta prostokątnego rozszerzającego. Według analizy technicznej sytuacja ta oznacza niepewność kursu. Czyli tak naprawdę trudno przewidzieć sytuację kursu w przyszłości. Wiemy natomiast, że od początku roku EUR/PLN znajduje się w trendzie spadkowym i obecnie cena jednego euro wynosi 4.17 zł. Początek roku rozpoczął się kwotą około 4.50 zł, więc sytuacja ta w chwili obecnej jest zdecydowanie sprzyjająca.

W przypadku USD/PLN sytuacja wygląda podobnie, natomiast w między czasie mieliśmy do czynienia z kilkoma skokami wzrostami) dolara względem złotego. Jednego dolara można zakupić za około 3.14 zł. Jeśli chodzi o EUR/USD możemy zauważyć powrót do wartości sprzed tygodnia – 1.32. Obecnie euro dolar znajduje się w formacji trendu spadkowego.

W dniu dzisiejszym nie zaskoczą nas już żadne dane makroekonomiczne, co sprzyja utrzymaniu się obecnej sytuacji na rynku. W ym tygodniu najważniejsze dane dla strefy euro dotyczyć będą usługowego i przemysłowego PMI, a także nowych zamówień

przemysłowych. W przypadku dolara będą to dane dotyczące sprzedaży istniejących nieruchomości, zadeklarowani wstępni
bezrobotni oraz sprzedaż nowych nieruchomości. Jeśli chodzi o funta inwestorzy mogą oczekiwać na protokół spotkania MPC, a także kwartalne PKB.

*

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Kursy Walut mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czy dobra passa złotego zanika?

Czy dobra passa złotego zanika?


Autor: Paweł Kaczmarek


Ostatnie tygodnie były bardzo sprzyjające złotemu. Wraz z początkiem roku, dzięki danym o niespodziewanym wzroście PKB w ostatnim kwartale złoty znacznie się wzmocnił. Pozostaje zatem pytanie co dalej? Czy tak już będzie dalej – nie do końca…


W przypadku USD/PLN największą wartość dolara w nowym roku zanotowano 7.01.2012 i za dolara trzeba było zapłacić prawie 3.54 zł. Kto by pomyślał, że po upływie trzech tygodni złoty umocni się aż o około 30 groszy. Obecnie za dolara zapłacimy 3.25 zł. Złotemu pomogło wzmacniające się względem dolara euro, które w stosunku do naszej waluty również odniosło „porażkę” w postaci spadków. EUR/PLN jest obecnie w podobnej sytuacji i mowa tutaj o spadku w granicy 22 groszy w przeciągu ostatnich trzech tygodni. Na chwilę obecną można zakupić jedno euro za około 4.26 zł. Pytanie co dalej? Z racji próby ponownego odbicia się trendu należałoby skorzystać z analizy technicznej (Analiza techniczna), ale nie jest to dobry znak. Może to sugerować poważniejsze odbicie i odwrócenie obecnej sytuacji w ciągu kilku dni.


Podobną sytuację można zauważyć na takich parach walutowych jak CHF/PLN, czy też GBP/PLN. Za jednego franka szwajcarskiego zapłacimy 3.53 zł, a za funta 5.09 zł.


Dzisiejsze dane makroekonomiczne nie przyniosą już wielu zmian, natomiast sprzyjają one lekkiemu wzmocnieniu dolara, co również może odbić się negatywnie na złotym. Po opublikowaniu jutrzejszych danych makroekonomicznych inwestorzy przekonają się w jakim kierunku pójdą dalsze notowania EUR/USD.

*

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Rynek Kapitałowy mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kontynuacja wzrostów złotego

Kontynuacja wzrostów złotego


Autor: Paweł Kaczmarek


Dzisiejsze nieciekawe dane makroekonomiczne dla dolara, a także dla euro okazały się wsparciem dla złotego. Sprawdziły się przewidywania co do dalszych wzrostów złotego, nie tylko względem euro oraz dolara, ale również w stosunku do franka szwajcarskiego i funta.


EUR/PLN w ciągu dwóch dni spadł o ponad 5 groszy i w obecnie wynosi 4.32 zł. Jeszcze większe spadki zauważyć można na parze walutowej USD/PLN. Dane makroekonomiczne dla dolara okazują się nieciekawe, co również spowodowało jego osłabienie względem strefy euro, czyżby kolejny kryzys USA? Kurs EUR/USD na chwilę obecną kierowany jest przez trend wzrostowy, co może zwiastować dalsze wzrosty. Odbiło się to również na złotemu, który na szczęście nie dość, że wzmocnił się ponownie względem euro, to pomogło to wzmocnić złotego również względem dolara i tak też się stało. Dane sprzed dwóch dni pokazały, iż za dolara trzeba było zapłacić 3.43 zł, natomiast w dniu dzisiejszym za 1 dolara zapłacimy 3.35 zł – spadek o około 8 groszy w ciągu raptem dwóch dni. Swój udział w tych spadkach wzięły negatywne dane makroekonomiczne, a w szczególności dane dotyczące podstawowego wskaźnika cen konsumpcyjnych, rozpoczęcia budowy nieruchomości oraz wskaźnik przemysłowi filadelfijskiej FED.

W przypadku funta oraz franka szwajcarskiego również zanotowano dalsze spadki. Funt spadł o około 5 groszy, natomiast frank o około 2 grosze. GBP/PLN osiągnęło wartość 5.18 zł, a CHF/PLN 3.57 zł.

W dniu dzisiejszym nie pojawią się znaczące dane w związku z czym należy oczekiwać jutrzejszych danych, a w szczególności na wskaźnik sprzedaży detalicznej (GBP), wskaźnik sprzedaży istniejących nieruchomości (USD), a także wskaźnika cen konsumpcyjnych oraz sprzedaży hurtowej (CAD).

*
Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Waluty mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nowy rok 2012 sprzyja złotemu

Nowy rok 2012 sprzyja złotemu


Autor: Paweł Kaczmarek


Początek nowego roku 2012 zaczął się dość pozytywnie dla złotego. W między czasie bywały również wahania nastrojów, natomiast w dniu dzisiejszym można stwierdzić, iż złoty umocnił się w stosunku do kluczowych walut. Umocnienie to jest zauważalne w takich parach walutowych, jak: EUR/PLN, USD/PLN, GBP/PLN, CHF/PLN.



Z początkiem roku EUR/PLN wyniósł 4.46 zł, czyli blisko granicy zagrożenia (4.70 zł). W chwili obecnej niepokój słabnie, gdyż jedno euro można zakupić za około 4.37 zł. Jest to dość znaczący wzrost, bo aż o 9 groszy w ciągu dwóch tygodni. Dzisiejsze dane makroekonomiczne dla euro nie sugerują nagłej zmiany tej sytuacji, a to oznacza, iż można spodziewać się kolejnego osłabienia euro.

W przypadku dolara nastąpiło lekkie osłabienie, które sięga jedynie różnicy 2 groszy. Dzieję się tak ponieważ w ciągu ostatnich dwóch tygodni ukazało się dość sporo wahań EUR/USD, który uległ osłabieniu. W związku z tym również złotówka w tym czasie spadła względem dolara. Obecnie za jednego dolara zapłacimy 3.43 zł.

Kurs GBP/PLN podobnie jak EUR/PLN osłabił się, czego konsekwencją był również wzrost złotego. złoty umocnił się względem funta o ponad 9 groszy. Dzisiaj jednego funta można zakupić za 5.26 zł, gdzie z początkiem roku na tego samego funta wydalibyśmy 4.35 zł.

Kolejne duże osłabienie jest zauważalne na parze walutowej CHF/PLN i również tutaj osłabienie franka szwajcarskiego w stosunku do złotego sięgało kilku groszy, a dokładnie 8 gr. Odwołując się do poprzednich lat można stwierdzić, iż frank nadal jest silna walutą, za którą obecnie zapłacimy 3.60 zł

*
Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Komentarze walutowe mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Najważniejsze zmiany w podatkach na 2012

Najważniejsze zmiany w podatkach na 2012


Autor: Krzysztof Oflakowski


Z początkiem roku zaczną obowiązywać nowelizacje ustaw prawa podatkowego i prawa pracy uchwalone w 2011, większość z nich od 1 stycznia 2012. Niektóre zmiany bez wątpienia ucieszą pracodawców i pracowników, jak w przypadku tzw. kilometrówek, na niektórych skorzystają tylko mali przedsiębiorcy lub większe firmy.


Będą też zmiany, które uderzą we wszystkich przedsiębiorców lub wybrane grupy podatników, oto najważniejsze z nich. Nowy rok uszczupli portfele wszystkich, ponieważ o mniej więcej 5 proc. wzrosną opłaty za energię elektryczną, podrożeją także paliwa, akcyza i o 8 proc. ceny mięsa. W życie wejdą również przepisy, które choć trochę ułatwią prowadzenie biznesu i ulżą nieco pracownikom.

Większe stawki za kilometrówki i delegacje

Bez wątpienia na nowych przepisach dotyczących tzw. kilometrówek skorzystają zarówno mali przedsiębiorcy, jak i pracownicy budżetówki. Kilometrówki, ustalone ostatnio w 2007 roku, to stawki za kilometr przebiegu pojazdu, np. samochodu, według których pracodawca pokrywa koszty używania prywatnych pojazdów pracowników do celów służbowych. To nie tylko forma rekompensaty wobec pracowników, ale również korzyść dla przedsiębiorców wykorzystujących prywatne samochody do prowadzenia działalności gospodarczej. Stawki te stanowią także bazę przy obliczaniu limitów w przypadku, gdy zaliczania się do kosztów uzyskania przychodu wydatki na eksploatację pojazdów niewprowadzonych do ewidencji środków trwałych przedsiębiorstwa - wyjaśnia Małgorzata Latuszek, ekspert biur rachunkowych Taxxo.

W projekcie Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 23 sierpnia 2011 r. nowe stawki dla samochodów osobowych ustano na podstawie pojemności silnika i kształtują się one w następujący sposób: 0,97 zł/km dla samochodu osobowego o pojemności do 900 cm3, czyli wzrost o 86 proc. w stosunku do stawki 0,5214 zł/km z 2007 roku. Dla samochodu osobowego o pojemności powyżej 900 cm3 nowa stawka wynosi 1,01 zł/km. To wzrost o 21 proc. w porównaniu do 0,8358 zł/km z 2007 roku (Tabela 1).

Według założeń rządu zarówno ta, jak i zmiana przepisów prawa pracy w zakresie rozliczania delegacji dla pracowników budżetówki miała wejść w życie 1 stycznia 2012 roku, ale już od dłuższego czasu wiadomo, że nie uda się zrealizować ich w tym terminie. Po wejściu w życie nowych przepisów ma wzrosnąć wysokość diety wypłacanej w przypadku delegacji trwającej dłuższej niż 8 godzin i wynieść nie 23 zł, ale 30 zł. Krokiem naprzód ma być również złagodzenie przepisów dotyczących kwestii nieudokumentowania przez pracownika kosztów odbycia delegacji, np. zgubienia rachunków lub biletów potwierdzających przejazdy. Składając odpowiednie oświadczenie pracownik zachowa prawo do zwrotu całości kosztów, jakie poniósł w trakcie podróży. W zależności od kraju delegacji wzrosną również diety na zagraniczne podróże służbowe, a pracodawca będzie mógł ustalić więcej niż jedno państwo podróży służbowej pracownika. W 2012 roku mają zniknąć jednak diety dla delegacji trwających krócej niż 8 godzin. Nie znamy jeszcze dokładnej daty wejścia w życie nowych przepisów.

Nieco mniej biurokracji i zaległy urlop w wakacje

Jedną z ważniejszych zmian dotyczących większych przedsiębiorstw jest niewątpliwie tzw. druga ustawa deregulacyjna, mająca usuwać zbędne obciążenia administracyjne i widocznie zmniejszać wydatki przedsiębiorców. Do najistotniejszych zapisów niniejszej ustawy zaliczyć można przede wszystkim likwidację Monitora Polskiego B, a co za tym idzie zniesienie obowiązku publikowania sprawozdań finansowych przez niektóre przedsiębiorstwa, m.in. spółki akcyjne.

Obowiązek publikacji sprawozdań obejmował również przedsiębiorstwa, których średnioroczne, pełnoetatowe zatrudnienie wynosiło nie mniej niż 50 osób, jednocześnie suma aktywów bilansu na koniec roku stanowiła równowartość co najmniej 2,5 mln euro oraz przychody netto ze sprzedaży i operacji finansowych za rok obrotowy stanowiły równowartość nie mniej niż 5 mln euro – dodaje Pani Małgorzata.

Likwidacja tego przepisu ma przynieść firmom realne oszczędności w wysokości ok. 100 mln zł rocznie. Kwota rzeczywiście realna, skoro za jedną stronę obowiązkowej publikacji w Monitorze trzeba zapłacić 771 zł brutto, a firmy wydawały na ten cel od pięciu do kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie. Przepisy dotyczące zniesienia Monitora Polskiego B zaczną obowiązywać jednak od 1 stycznia 2013!

Inne punkty drugiej ustawy deregulacyjnej wejdą w życie z początkiem nowego roku, a wśród nich skrócenie okresu przechowywania deklaracji ZUS z 10 do 5 lat, oraz skrócenie okresu przedawnienia z tytułu należności do ZUS i KRUS, również z 10 do 5 lat. Zniesiono także konieczność comiesięcznego przekazywania pracownikom informacji o zapłaconych składkach społecznych i zdrowotnych. Według nowych przepisów pracownik będzie otrzymywał taką informację raz w roku lub częściej na żądanie.

Kolejna zmiana ucieszy zarówno pracodawców, jak i pracowników, ponieważ dotyczy urlopów. Wydłużony został okres wykorzystania zaległego urlopu do 30 września następnego roku. Dotychczasowy okres, do końca marca, znacznie ograniczał elastyczność w zarządzaniu planami urlopowymi i nie dawał szansy na wykorzystanie zaległego urlopu latem.

Wzrośnie składka rentowa i VAT na odzież dla dzieci

Od 1 lutego 2012 roku wszyscy przedsiębiorcy, bez względu na wielkość, odczują podwyższenie składki rentowej z 6 do 8 proc.. Obecna podwyżka ma być echem nietrafionych zmian dokonanych w 2007 roku, kiedy składkę rentową zmniejszono z 13 do 6 proc.. Teraz będzie to kosztować przedsiębiorców 7 mld zł rocznie.

Od 1 stycznia wzrośnie także VAT na niektóre produkty. Choć Donald Tusk zapowiedział zachowanie becikowego dla najbiedniejszych, to Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie ułatwia życia młodym rodzicom, bez względu na zasobność portfela. Wyrok TSUE w sprawie przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej, mówi o niezgodności z prawem Unii stosowanej przez Polskę obniżonej stawki podatku VAT na dostawę, import i wewnątrzwspólnotowe nabycie odzieży i dodatków dla niemowląt oraz obuwia dziecięcego. Oznacza to, że od nowego roku za odzież i obuwie dziecięce rodzice zapłacą nie 8 proc. podatku VAT, lecz 23 proc.. Do tej wysokości wzrosną także, zwolnione dotychczas, usługi konserwatorskie i restauratorskie oraz usługi świadczone przez instytucje gospodarki budżetowej.

Przybędzie także obowiązków przedsiębiorcom eksportującym do Unii. Zmniejszono kwoty łącznej wartości wewnątrzwspólnotowych dostaw towarów, po przekroczeniu których eksporterzy zobowiązani są składać miesięczne podsumowania. Od nowego roku zamiast 500 000 zł, będzie to 250 000 zł.

Miejmy tylko nadzieję, że rząd w 2013 roku nie zapomni o tym, że podwyższenie stawek VAT w 2011 roku miało być tymczasowe.


Krzysztof Oflakowski

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nowa ustawa o kredycie konsumenckim od 18 grudnia 2011 roku

Nowa ustawa o kredycie konsumenckim od 18 grudnia 2011 roku


Autor: kredytolog


Dnia 18.12.2011r wchodzą w życie nowe przepisy. Podstawowym celem wprowadzenia nowej Ustawy o Kredycie Konsumenckim jest dostosowanie polskich przepisów do dyrektywy UE w sprawie umów o kredyt konsumencki, oraz podniesienie poziomu ochrony konsumentów.


W stosunku do kredytów udzielonych przed 18.12.2011r. stosuje się przepisy obowiązujące w momencie ich zawierania, tj. zapisy Ustawy o kredycie konsumenckim z 20.07.2001r, które zastąpiły Ustawę o kredycie konsumenckim z dnia 20.07.2001r.

Co wprowadza nowa Ustawa?

nowe definicje pojęć:
- pośrednika kredytowego,
- całkowitej kwoty kredytu,
- całkowitej kwoty do zapłaty.

obowiązki informacyjne:

- Formularz informacyjny, który ma pozwolić uzyskać konsumentom dostęp do pełnej informacji o wszelkich kosztach ponoszonych w przypadku zawarcia umowy, oraz zapewnić możliwość porównania ofert różnych instytucji finansowych (zawiera wszystkie podstawowe informacje o kredycie, takie jak: koszty kredytu, całkowita kwota do spłaty, wysokość oprocentowania, wymagane zabezpieczenia, obowiązkowe ubezpieczenia, finansowe skutki nieterminowej spłaty itp.).

- Projekt Umowy wręczany klientowi na jego prośbę zawierać będzie dane Kredytobiorcy/ów, oraz informacje o warunkach na jakich kredyt mógłby zostać mu/im udzielony.

- Obowiązek poinformowania konsumenta, czy pośrednik kredytowy otrzymuje wynagrodzenie od kredytodawcy.

- Obowiązek poinformowania kredytobiorcy/ów o opłatach jakie pośrednik pobiera w swoim imieniu (wliczają się one do RRSO).

Prawa kredytobiorcy:

- Prawo do bezpłatnej informacji o wynikach sprawdzenia, oraz wskazania bazy danych z której korzystał Kredytodawca w przypadku uzyskania decyzji odmownej.

- Prawo do wcześniejszej spłaty całości lub części kredytu konsumenckiego. W takiej sytuacji całkowity koszt kredytu ulega obniżeniu o te koszty, które dotyczą okresu, o który skrócono czas obowiązywania umowy. Kredytobiorca nie musi informować kredytodawcy o wcześniejszej spłacie.

- Prawo otrzymania formularza niespersonalizowanego, projektu umowy.

- Prawo do odstąpienia od zawartej umowy w okresie 14 dni (wcześniej okres ten wynosił 10 dni).

Zlikwidowano pięcio procentowy limit opłat i prowizji związanych z udzieleniem kredytu. Może to oznaczać powrót do marketingowych praktyk z przeszłości kiedy ciężar kosztów przenoszony był z oprocentowania na opłaty i prowizje. Zapewne powrócą reklamy w których dużą czcionką eksponowane będą zachęcające stawki „oprocentowanie 4,99%”, a dopiero podczas studiowania formularza informacyjnego dowiemy się, że należy zapłacić dziesięcioprocentową prowizję od udzielonego kredytu.

Kredytolog.pl


pomagamy w dolegliwościach finansowych - kredytolog.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Po spadkach czas na wzrost – wahania złotego

Po spadkach czas na wzrost – wahania złotego


Autor: Paweł Kaczmarek


Początek dzisiejszej sesji, jak i początek nowego tygodnia przyniósł nam wzrost wartości złotego względem takich walut jak dolar, euro, funt, czy też frank. Jak również dzisiejsze dane makroekonomiczne nie wskazują na decydujące zmiany.


EUR/PLN osłabił się i obecnie znajduje się w trendzie spadkowym, a dokładniej od początku tego tygodnia. Spadki te sięgają ponad 4 grosze – obecna wartość euro wyrażona w złotówkach to około 4.50. Umocnienie złotego to kluczowa kwestia dla finansów publicznych. Miejmy nadzieję, że nie będziemy świadkami przekroczenia granicy 4.70, co wiązałoby się ze wzrostem zadłużenia naszego kraju i dotarcia do granicy 55% PKB.

USD/PLN natomiast znajduje się w trendzie horyzontalnym z lekkim uchyleniem ku dołowi, co niekoniecznie będzie oznaczać dalsze spadki dolara. Wartość dolara na chwile obecną wynosi 3.39. Obecnie inwestorzy wyczekują publikacji danych makroekonomicznych, które dziś o godzinie 16.00 będą miały wysoką zmienność i z pewnością zadecydują o spadkach, bądź też wzrostach na parach walutowych z uwzględnieniem dolara. Mowa o danych dotyczących sprzedaży nowych nieruchomości w USA.

Złoty umocnił się również względem franka szwajcarskiego oraz funta. Nie są to diametralne wzrosty, natomiast świadczą one lekkim wzmocnieniu naszej gospodarki. Wartość franka w złotówka spadła o ponad 2 grosze. Obecnie za CHF/PLN zapłacimy 3.65 zł. W przypadku GBP/PLN obniżenie to sięga 4 groszy, co sprawia, iż za funta zapłacimy w dniu dzisiejszym około 5.25 zł.


***

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).



Paweł Kaczmarek
Komentarze walutowe mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kantor wymiany walut online konkurencją dla tradycyjnych kantorów

Kantor wymiany walut online konkurencją dla tradycyjnych kantorów


Autor: Faster7


E-kantory, czyli kantory wymiany walut działające w sieci internetowej, stanowią realną konkurencję dla kantorów tradycyjnych. Ich oferta jest nawet atrakcyjniejsza dla klientów, głównie z uwagi na to, że kursy walut obcych w takich kantorach są bardziej korzystne dla klientów, niż w kantorach stacjonarnych.


To nie koniec atutów, którymi mogą pochwalić się kantory wymiany walut online.

Zaletą kantorów online jest to, że zawsze są one dostępne dla klientów. Nawet późno w nocy można w nich sprawdzić kursy walut i dokonać transakcji. Wymiana lub zakup waluty następuje bardzo szybko, w kilka minut pieniądze z kantoru internetowego mogą zostać przelane na wskazane przez klienta konto bankowe. W kantorach online można liczyć na korzystniejsze warunki transakcji, tj. atrakcyjniejsze kursy walut, którymi interesuje się klient. Prowizja czy też opłata naliczana przez kantor online jest zwykle niższa od tej, którą pobierają za każdą transakcję kantory tradycyjne.

Zasady prowadzenia e-kantorów

Kantor internetowy może otworzyć w sieci podmiot prowadzący działalność gospodarczą. Osoba ta nie może być karana, ani za przestępstwo skarbowe, ani za przestępstwo popełnione w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.

Kontrolą działalności kantorów internetowych zajmuje się Narodowy Bank Polski, podobnie jak w przypadku kantorów tradycyjnych. NBP nie wpływa na kursy walut, jakie oferują kantory. Aby uzyskać pozwolenie na prowadzenie kantoru, jego właściciel musi zostać wpisany do rejestru działalności kantorowej.

Rynek kantorów w Polsce

W naszym kraju funkcjonuje ponad 4 tysiące kantorów – stacjonarnych i internetowych. Wraz z otwarciem granic państw Unii Europejskiej dla pracowników z Polski zwiększyło się zapotrzebowanie na usługi kantorowe, stąd też coraz więcej przedsiębiorców ubiegało się o licencję na otwarcie takiej działalności.

Lawinowo rośnie z miesiąca na miesiąc liczba osób korzystających w Polsce z usług kantorów online. W grupie tej szczególnie odznaczają się osoby, które kupują waluty w kantorach internetowych, aby następnie przeznaczyć je na spłatę zobowiązań wynikających z kredytów walutowych. Możliwość spłaty rat kredytów walutowych bezpośrednio w walucie wprowadziła niedawno zatwierdzona przez Sejm, Senat i prezydenta, ustawa. Można spodziewać się, że jeśli kantory internetowe będą oferowały korzystniejsze kursy walut od kantorów tradycyjnych i banków, poszerzy się rynek, na którym funkcjonują.


Lokaty bankowe w www.elokaty.com.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Spokojna sytuacja na rynku walutowym

Spokojna sytuacja na rynku walutowym


Autor: Paweł Kaczmarek


Dzisiejsze notowania pokazały, iż sytuacja na rynku walutowym nie była zbyt napięta w przypadku głównych par walutowych. Ukazały się również dane makroekonomiczne dotyczące wskaźnika PKB w USA – nie są one zadowalające.


EUR/USD wzmocnił lekko swoją pozycję, co było spowodowane negatywnymi danymi odnośnie PKB w USA. Wskaźnik PKB spadł o 0.5%.


Odbiło się to również na parze USD/PLN, która chwilowo uległa osłabieniu, natomiast dolar nadrobił już straty względem
złotówki i nadal za dolara zapłacimy 3.30 zł. W przypadku USD/CHF mamy odwrotną sytuację – spadek dolara względem franka.


Sytuacja dolara może się poprawić w przypadku publikacji protokołu ze spotkania FOMC (godzina 20.00) – to już koniec
dzisiejszych wartościowych danych.


Inwestorzy niewątpliwie czekają na jutrzejsze dane, które mogą okazać się kluczowe. Wpłyną one głównie na notowania takich
walut jak: dolar, euro oraz funt. Szczególnie ważne dane ukażą się o godzinie 14.30 i będą miały znaczący wpływ na dalsze notowania dolara. Mowa o liczbie zadeklarowanych wstępnych osób bezrobotnych, a także podstawowych zamówień środków trwałych. W przypadku funta zapoznamy się z protokołem spotkania MPC w Wielkiej Brytanii. Napłyną także dane ze strefy euro, które zostaną również poparte danymi z Francji oraz Niemiec. Informacje te mogą zdecydowanie pomóc w krótkoterminowym inwestowaniu na rynku walutowym.


***


Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Rynek Kapitałowy mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak wybrać najkorzystniejszą ofertę konta osobistego lub firmowego?

Jak wybrać najkorzystniejszą ofertę konta osobistego lub firmowego?


Autor: Redaktor Zakładanie Spółek


Obecnie na rynku produktów bankowych panuje silna konkurencja o pozyskanie nowych klientów. Taka sytuacja bardzo sprzyja udoskonalaniu oraz różnicowaniu kont bankowych oferowanych zarówno osobo prywatnym, jak również firmom. Warto zaznaczyć, że nie wszystkie banki posiadają w ofertach konta dla firm.


konto bankoweKonto osobiste w obecnych czasach jest praktycznie nieodłączną częścią funkcjonowania człowieka na rynku pracy. Wszystkie wypłaty dokonywane są na konta, podobnie dzieje się z większością emerytur czy rent.


Banki oferują nawet usługi skierowane do starszych osób polegające na możliwości dostarczania gotówki z konta do domu przez listonosza. Za taką usługę bank najczęściej pobiera opłatę, w wysokości równej około 5 zł.
W czasie, gdy banki ściśle dopasowują oferty kont osobistych do potrzeb klientów, warto zapoznać się z nimi i wybrać najkorzystniejszą dla siebie.


Czym kierować się przy wyborze konta osobistego? Większość osób wybiera najtańsze konto, które nie wymaga ponoszenia opłat za korzystanie z karty płatniczej czy wypłaty gotówki z bankomatów. Niestety wiele banków stosuje pewne warunki, które należy spełnić by móc korzystać z konta za darmo. Dotyczą one zazwyczaj wysokości miesięcznych wpływów na konto oraz ilości i wielkości dokonywanych płatności za pomocą karty płatniczej.


Większość banków umożliwiła swoim klientom korzystanie z debetów w koncie. Rozwiązanie to pozwala na utrzymanie stałej płynności finansowej. Przykładem przydatności debetu w koncie jest z pewnością wyjazd wakacyjny, podczas którego może zabraknąć nam gotówki. Pieniądze uzyskane poprzez debet nie podlegają oprocentowaniu, lecz muszą być spłacone w dość krótkim czasie, około 2-4 tygodni w zależności od oferty banku. Kolejną zaletą stosowaną przez banki do zachęcenia klientów do skorzystania z oferty konta osobistego jest możliwość zarabiania.


Z kontem osobistym najczęściej oferowane jest także konto oszczędnościowe z korzystnym oprocentowaniem. Poza tym banki wprowadziły także oprocentowanie wartości transakcji płatniczych dokonywanych za pomocą karty płatniczej. Zyski użytkownika konta są określone procentowo od wartości dokonanych płatności za pomocą karty.


Najbardziej atrakcyjne oferty banki kierują do studentów. Konto studenckie charakteryzuje się minimalnymi kosztami.


Poza kontami osobistymi banku oferują również konta dla firm. Konto firmowe z reguły wymaga ponoszenia wyższych kosztów w porównaniu z kontem osobistym. Konta firmowe wymagają lepszych zabezpieczeń, dokładnego określenia pełnomocników oraz limitu dostępności do środków zgromadzonych na koncie. Często określane są także warunki przelewów zagranicznych oraz transakcji opiewających na wysokie kwoty. Aktualnie na polskim rynku dominuje bank oferujący darmowe prowadzenie rachunków firmowych na profesjonalnym poziomie. Jest to jedyny bank, który nie pobiera żadnych opłat za podstawowe funkcje, czyli przelewy, wypłaty gotówki, prowadzenie rachunku czy zlecenia stałe. Posiadanie konta firmowe jest obligatoryjne w przypadku prowadzenia spółki z o.o. i akcyjnej, czyli spółek kapitałowych.


Czytaj więcej:
ranking kont internetowych >>
ranking kont młodzieżowych >>
ranking kont firmowych >>
konto oszczędnościowe >>

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Zawirowania złotego na rynku walutowym

Zawirowania złotego na rynku walutowym


Autor: Paweł Kaczmarek


Od początku tygodnia na rynku walutowym mamy do czynienia z zawirowaniami kursów walut, a w szczególności złotego w stosunku do dolara oraz euro. W poniedziałek złoty odnotował spadki, natomiast w dniu dzisiejszym złoty ponownie się umacnia.


Z poniedziałku na wtorek EUR/PLN odnotował znaczne wzrosty, które wzmocniły euro o ponad 14 groszy. Najwyższa wartość euro w dniu wczorajszym wyniosła 4.47zł. W chwili obecnej złoty nadrobił ponad 11 groszy. EUR/PLN znajduje się w trendzie spadkowym. Spadki te mogą utrzymywać się do czwartku, kiedy to poznamy ważne dla euro dane makroekonomiczne związane z ustaleniem stopy procentowej, jak również czeka nas konferencja prasowa Europejskiego Banku Centralnego.

Podobna sytuacja miała miejsce na parze USD/PLN. Tutaj również z poniedziałku na wtorek dolar umocnił się w stosunku do złotego i w konsekwencji wyniósł ponad 3.28zł. Obecnie wartość dolara wynosi poniżej 3.17zł, czyli również spadek o ponad 11 groszy. Jest to zapewne odbicie negatywnych danych makroekonomicznych dla stanów zjednoczonych. Dane te dotyczyły przede wszystkim Wskaźnika przemysłowego ISM (wysoka zmienność).

Obecnie inwestorzy oczekują na szczegółowe dane makroekonomiczne dla stanów zjednoczonych dotyczące Świadczeń Komitetu Operacji Otwartego Rynku (FOMC – wysoka zmienność) oraz ustalenia stopy procentowej. Jak również czeka nas przemówienie przewodniczącego FED.

***

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek

Waluty mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

EUR/USD jednak w górę

EUR/USD jednak w górę


Autor: Paweł Kaczmarek


Wczorajsze dane makroekonomiczne jednak negatywnie wpłynęły na kurs dolara, co spowodowało kolejne osłabienia względem najważniejszych par walutowych w tym w stosunku do euro, funta, franka, jena oraz złotego.


Wczoraj zostały opublikowane negatywne dla dolara dane dotyczące między innymi zdeklarowanych wstępnych bezrobotnych (wysoka zmienność) oraz wnioski o zasiłek dla bezrobotnych (umiarkowana zmienność). Pozytywne okazały się dane sprzedaży istniejących nieruchomości (wysoka zmienność) oraz wskaźnika przemysłowego filadelfijskiej FED (umiarkowana zmienność) jednakże te dane nie pomogły we wsparciu dolara na rynku walutowym. Ze względu na powyższą sytuację gospodarczą Stanów Zjednoczonych na rynku odnotowano straty.

W przypadku EUR/USD wartość dolara spadła o ponad 1,5 centa w ciągu 5 godzin. Obecnie za EUR/USD zapłacimy około 1,38 euro. Podobna sytuacja dotyczy także innych par walutowych z uwzględnieniem dolara. Przykładem tego są następujące pary walutowe:
- GBP/USD wzrósł dziś o około 2 centy. Obecna wartość: 1.59, najniższa wartość w dniu dzisiejszym 1.57.
- USD/PLN spadł dziś o ponad 5 groszy. Obecnie za dolara zapłacimy 3.16zł, a największa dzisiejsza wartość to 3.21zł
- USD/CHF spadł z najwyższej dzisiejszej wartości 0.89 do wartości obecnej 0.88

Można oczekiwać dalszych wzrostów euro, nie tylko wobec dolara, ale również innych walut z uwagi na pozytywne dane makroekonomiczne. Euro otrzymało wsparcie poprzez pozytywne dane dotyczące bieżącej analizy sytuacji w Niemczech (wysoka zmienność), oczekiwań biznesowych w Niemczech (umiarkowana zmienność) oraz niemieckiego wskaźnika nastrojów biznesowych Ifo (wysoka zmienność).

***

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje


Paweł Kaczmarek
Rynek kapitałowy mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Znikający NIP…

Znikający NIP…


Autor: Luiza Farkash


Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w kontaktach z urzędem skarbowym posługujemy się nadanym numerem NIP. Tymczasem, od 1 września 2011 r. oprócz NIP, identyfikatorem podatkowym stał się PESEL, a od 1 stycznia 2012 r. cześć podatników zostanie nawet pozbawiona NIP.


Ustawa wprowadziła podział podatników w zakresie identyfikacji podatkowej. Numer PESEL obowiązuje w przypadku osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej lub niebędących zarejestrowanymi podatnikami podatku VAT od towarów i usług. Pozostałe podmioty podlegające rejestracji do celów podatkowych nadal posługują się numerem NIP. „Na razie trwa okres przejściowy, to znaczy że NIP jeszcze jest nadawany wszystkim, ale żądać go można tylko wtedy, gdy przepisy tak stanowią. Od 1 stycznia 2012 r. osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej i niebędące podatnikami VAT utracą Numer Identyfikacji Podatkowej” – mówi radca prawny Tatiana Hołub – Grabarczyk z biura księgowego Extor. „Zmiana ma na celu uproszczenie. Skoro osobom fizycznym nadawany jest numer PESEL, równoległe nadawanie numeru NIP oznaczało konieczność zapamiętywania dwóch numerów. Teraz będzie łatwiej i wygodniej” – dodaje Tatiana Hołub – Grabarczyk z Extora.

Zastąpienie numeru NIP przez numer PESEL spowoduje pewne zmiany w zakresie obowiązków podatkowych. Zmienią się formularze podatkowe, co w praktyce będzie oznaczało konieczność dokonania aktualizacji oprogramowania firmowego. Nie trzeba będzie też wypełniać formularza NIP-3 dla osób zatrudnionych. Formularz ten służył dotychczas do zgłaszania osób fizycznych do NIP i aktualizacji ich danych.

Skoro PESEL jest dla wielu osób identyfikatorem podatkowym, rodzi się pytanie, czy należy podawać go na fakturach. Lista danych,które powinny znaleźć się na fakturach określona została w przepisach rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 28 marca 2011 r. w sprawie zwrotu podatku niektórym podatnikom, wystawiania faktur, sposobu ich przechowywania oraz listy towarów i usług, do których nie mają zastosowania zwolnienia od podatku od towarów i usług (Dz. U. Nr 68, poz. 360). O ile rozporządzenie to nie ulegnie zmianie, numerem podawanym na fakturach wciąż będzie NIP. Jednak przepisy mówią, że faktury wystawiane na rzecz osób fizycznych nie muszą zawierać numeru NIP (§ 7 rozporządzenia). Rozporządzenie nie wprowadza natomiast obowiązku podawania numeru PESEL – nie ma go w określonym przez ministra zestawieniu danych wymaganych na fakturze. „Brak numeru PESEL w katalogu danych podawanych na fakturach nie oznacza jednak, że numeru tego nie można podawać. Katalog podany w rozporządzeniu określa bowiem minimalną zawartość faktury, dlatego podatnicy mogą zapisywać na nich także inne informacje, w tym PESEL.” – dodaje Tatiana Hołub-Grabarczyk.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Powrót spadków złotego i wzrostów dolara

Powrót spadków złotego i wzrostów dolara


Autor: Paweł Kaczmarek


W dniu dzisiejszym na rynku walutowym można dostrzec znaczące osłabienie złotówki względem najważniejszych par walutowych. Ogromne spadki rozpoczęły się tuż po krótkich wzrostach złotego w dniu wczorajszym mniej więcej po godzinie 10.00.


Największy spadek złotówki odnotowano na parze EUR/PLN – spadek ten osiągnął wartość prawie 4gr. Wartość Euro wzrosła od dnia wczorajszego (4.3380) do wartości 4.3773 – jest to obecnie najwyższa wartość euro w stosunku do złotówki w dniu dzisiejszym.

PLN potaniał również w stosunku do funta szterlinga oraz dolara, który obecnie pnie się ku górze. Wartość GBP/PLN wzrosła o niecałe 3 grosze w stosunku do najniższej kwoty odnotowanej w dniu wczorajszym. Podobnie wyglądają notowania USD/PLN. Od wczoraj dolar umocnił się o ponad 5 groszy.

Obecnie wszystko wskazuje na to, iż można spodziewać się dalszych spadków złotego, jak również dalszych umocnień dolara. Dzisiejsze dane makroekonomiczne przyczyniły się również do wzrostu dolara względem euro. Prawdopodobnie powodem tego były spadki nastrojów ekonomicznych ZEW, a w dalszej kolejności pozytywne dane dla Stanów Zjednoczonych. Dane te dotyczyły między innymi wskaźnik cen produkcyjnych, transakcje długookresowe netto TIC. Na pytanie czy będą dalsze wzrosty dolara możemy uzyskać odpowiedź podczas przemówienia przewodniczącego FED Bena Bernanke o godzinie 19.15 czasu polskiego.

Dzisiaj zanotowano również pozytywne dane dla funta szterlinga, który obecnie umacnia się względem dolara oraz złotego. Dane makroekonomiczne również sprzyjają notowaniom funta. Ważne dla funta dane dotyczą między innymi podstawowego wskaźnika cen konsumpcyjnych oraz wskaźnika cen konsumpcyjnych. Dzisiaj o godzinie 19.30 odbędzie się przemówienie prezesa Banku Anglii.


Paweł Kaczmarek
Finanse mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Złoty znów zyskuje na wartości

Złoty znów zyskuje na wartości


Autor: Paweł Kaczmarek


Dzisiejsze notowania na rynku walutowym pokazały, iż złoty znów nabiera sił w stosunku do głównych par walutowych. Znaczne zmiany można dostrzec na wykresach takich par jak EUR/PLN, USD/PLN, JPY/PLN, GBP/PLN. Jak również euro odrabia straty wobec dolara.


Dzisiaj kurs EUR/PLN odniósł straty w wysokości ponad 3 groszy. O godzinie 7.45 można było kupić euro za około 4.30zł, natomiast od godziny 9.00 tą samą walutę można było kupić za niecałe 4.27zł. Jest to dość duży spadek w stosunku do tak krótkiego czasu.

Podobna sytuacja dotyczy USD/PLN, JPY/PLN, GBP/PLN. W chwili obecnej za dolara zapłacimy 3.08zł, za jena japońskiego 0.04zł, a za funta szterlinga około 4.87zł. Czyżby można było mówić o powrocie do czasów, kiedy to euro było warte 3.80, a dolar 2.80? Niestety, taka sytuacja nie nastąpi w przeciągu co najmniej kilku dni, ale oczywiście wszystko zmierza ku dobrej drodze chodź na złotówkę czekają także spadki.

W dniu dzisiejszym dane makroekonomiczne okazały się niesprzyjające dla jena. Chodzi tutaj o dane dotyczące produkcji przemysłowej, w której to zanotowano spadek z 0.8% na 0.6%. Późniejsze dane makroekonomiczne będą miały wpływ na sytuację dolara. Mowa tutaj o wskaźniku produkcyjnym dla Nowego Jorku, a także produkcji przemysłowej.

***

Komentarz ten w żaden sposób nie stanowi rekomendacji zgodnie z zasadami rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). W związku z tym komentarz ten nie jest rekomendacją i w żaden sposób nie powinien zostać odebrany jako namowa do podjęcia decyzji inwestycyjnych.



Paweł Kaczmarek

Finanse mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

EUR/PLN odnotowało znaczny wzrost

EUR/PLN odnotowało znaczny wzrost


Autor: Paweł Kaczmarek


W dniu dzisiejszym na rynku walutowym można było zauważyć kolejny wzrost euro w stosunku do polskiego złotego. Osłabieniu natomiast uległo euro w stosunku do dolara amerykańskiego.


Dzisiaj pojawiły się kolejne wzrosty EUR/PLN tuż po poprzednim osłabieniu tej pary walutowej. Obecna wartość euro wyrażona w złotówkach wynosi 4.41zł. Z wyjątkiem ostatnich 4 dni (21-23 września) wysokość wartości euro względem dolara osiągnęła podobny poziom w czerwcu 2009 roku. W dniach 21-23 września EUR/PLN utrzymał się w granicach 4.41zł – 4.43zł. Z uwagi na pozytywne dane makroekonomiczne dotyczące euro można spodziewać się dalszych wzrostów tej waluty w stosunku do polskiego złotego. Powrót wzrostów może być spowodowany pozytywnym niemieckim wskaźnikiem nastrojów biznesowych ifo oraz bieżącej analizy sytuacji w Niemczech.

W przypadku EUR/USD zauważyć można od kilku dni tendencję do tworzenia się trendu horyzontalnego, który to waha się pomiędzy wartościami 1.33, a 1.35. Obecnie wartość EUR/USD wynosi około 1.345. Obecna sytuacja EUR/USD może się utrzymywać z powodu pozytywnych danych zarówno euro, jak dolara. W przypadku dolara największe znaczenie miał wskaźnik sprzedaży nowych nieruchomości.

Inwestorzy z niecierpliwością oczekują dalszych danych w związku z podejmowaniem decyzji inwestycyjnych. W dniu dzisiejszym nie zostaną opublikowane żadne istotne dane, które mogłyby wpłynąć na obecną sytuację,

***
Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).



Paweł Kaczmarek

Komentarze waklutowe mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ukraińscy oligarchowie

Ukraińscy oligarchowie


Autor: jaspaw


Do Polski i Europy Zachodniej często dochodzą wieści o tzw. rosyjskich oligarchach. To grupa biznesmenów, którzy obracają miliardami dolarów, wpływają na politykę państwa i vice versa, są uzależnieniu od najwyższych urzędników i administracji.


Największe oligarchiczne fortuny powstały w Rosji w początkach lat 90-tych na bazie korzystnych prywatyzacji i wsparcia ze strony polityków. Najbardziej znanym na Zachodzie oligarchą jest, ze względu na swój konflikt z ówczesnym prezydentem, Władimirem Putinem i kontrowersyjny proces - Michaił Chodorkowski. W mediach często przewija się właściciel klubu Chelsea Londyn i były gubernator Czukotki – Roman Abramowicz, Oleg Deripaska (król aluminium) czy Władimir Lisin (główny udziałowiec Novolipetsk Steel). Ostatnio rozgłos, dzięki konfliktowi z Kremlem, zyskał przywódca partii Słuszna Sprawa Michaił Prochorow.

Jak mają się oligarchowie na Ukrainie? Kijowski tygodnik Korresponent od pięciu lat przygotowuje ranking najbogatszych ludzi w kraju. W zestawieniu niekwestionowanym liderem jest magnat metalurgiczny Rinat Achmetow z majątkiem przekraczającym 25 miliardów USD. Stoi on na czele tzw. klanu donieckiego. Jest nieoficjalnym sponsorem rządzącej Partii Regionów, a od 2006 roku jej deputowanym. Oczkiem w głowie imperium finansowego Achmetowa jest klub piłkarski Szachtar Donieck. Drugie miejsce w zestawieniu najbogatszych z „jedynie” 6,6 miliardami zajmuje Giennadij Bogoljubow, a trzecie z nieco ponad 6 mld USD – Igor Kołomojski. Na liście znalazł się też syn prezydenta Wiktora Janukowycza Oleksandr (na 70. miejscu, majątek szacowany na 130 mln USD).

Okazuje się, że na Ukrainie ilość pieniędzy na koncie nie zawsze świadczy o możliwości wpływania na władze. W analizie Ośrodka Studiów Wschodnich Sławomir Matuszak wyróżnia dwie główne grupy oligarchów, które pozostają w szczególnie dobrej komitywie z rządzącymi. Pierwszą jest wymieniony już klan doniecki, skupiony wokół Achmetowa. Drugą natomiast grupa Dmytro Firtasza, potentata chemicznego, który na liście najbogatszych zajmuje dopiero siódme miejsce (2,25 mld USD). Pierwszy łączony jest przede wszystkim z wicepremierem i ministrem infrastruktury Borysem Kolesnikowem. Drugi z kolei z ministrem energetyki Juriem Bojko oraz szefem ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa Walerijem Choroszkowskim.

Znaczenie oligarchów na Ukrainie rośnie wraz ze zbliżaniem się mistrzostw w piłce nożnej EURO2012. Nie jest tajemnicą, że w grupie finansowej elity panuje konkurencja na arenie futbolowej. Oligarchowie nie grają jednak w piłkę, a kupują kluby piłkarskie. Poza Szachtarem Donieck Achmetowa, w ich posiadaniu są niemal wszystkie najważniejsze drużyny piłkarskie, w tym te, których stadiony posłużą do zorganizowania mistrzostw Europy. Oligarchowie sfinansowali już budowę nowoczesnych stadionów i pozostałej infrastruktury między innymi w Kijowie i Charkowie.

Wygląda na to, że pomimo poważnych problemów finansowych, jakie gnębią od kilku lat Ukrainę, najbogatsi obywatele czują się całkiem nieźle.


ekonomia-wschodu.blogspot.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Złoty słabnie względem euro

Złoty słabnie względem euro


Autor: Paweł Kaczmarek


Dzisiejszy dzień na rynku walutowym przyniósł ze sobą wiele danych makroekonomicznych, które zwiastują zmiany dla takich walut jak euro, dolar amerykański, dolar australijski oraz funt szterling.


W dniu dzisiejszy od godziny 9.00 można było zauważyć wzrost EUR/USD w późniejszych paru godzinach sesji. Wartość
EUR/USD o wyżej wymienionej porze wynosiła 1.3585, natomiast o godzinie 16.00 wartość euro wzrosła do kwoty 1.3700. Sytuację tą można zawdzięczać danym dotyczącym wskaźnika cen konsumpcyjnych we Francji oraz hiszpańskiemu wskaźnikowi CPI, chodź dane we Francji miały zdecydowanie większy wpływ na kurs euro.

Obecnie w przypadku dolara inwestorzy oczekują danych dotyczących comiesięcznego oświadczenia budżetowego, które zostanie ogłoszone o godzinie 20.00. Jak na razie pozytywne dla dolara okazały się dane odnośnie wskaźnika cen importowanych oraz optymizmu ekonomicznego IBD/TIPP. Sugeruje to lekkie osłabienie się euro względem dolara. Jak wielkie okaże się podczas kolejnych sesji.

Od prawie dwóch tygodni złoty ulega osłabienie względem euro. Z początkiem sierpnia zwykły Kowalski za 1 euro musiał zapłacić około 4.13 zł. W chwili obecnej wartość euro wzrosła do kwoty po 4zł i 30gr, gdzie w marcu 2011 roku tą samą walutę można było dostać za około 3.85zł. Obecne umocnienie euro względem dolara nie przynosi również korzyści dla naszej złotówki i może to powodować dalsze wzrosty EUR/PLN.

***

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek
Waluty mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wojna o franka. SNB kontra rynek. Kto wygra?

Wojna o franka. SNB kontra rynek. Kto wygra?


Autor: dudkins


Szwajcarski Bank Centralny wypowiedział wojnę rynkowym spekulantom i nie będzie tolerował takiego przewartościowania swojej waluty. Czy jego plan zostanie zrealizowany?


Światowe rynki finansowe znalazły się w trudnej sytuacji. Głównym problemem światowych finansów okazują się problemy zadłużeniowe. O ile podczas kryzysu w 2008 roku głównym winowajcom był sektor bankowy, a rządy krajów były ostoją spokoju, tak teraz sytuacja okazuje się zupełnie odmienna. Uważane za bezpieczną przystań obligacje, były uważane za aktywów bez ryzyka. Często na tej podstawie wyznaczano stopę zwrotu wolną od ryzyka. W chwili obecnej takie uproszczenie może być bardzo mylne.

Problem tkwi również w fakcie iż równocześnie mamy do czynienia z problemami dwóch podstawowych walut świata: dolara i euro. Zatem inwestorzy zaczęli szukać innych alternatyw. Pierwsza myśl w takiej sytuacji to frank. Przepływ środków finansowych spowodował zatem silną aprecjację szwajcarskiej waluty. Decyzja SNB o bronieniu kursu 1,2 EUR/CHF jest bardzo odważnym krokiem. W przeszłości banki centralne w takich sytuacjach przegrywały z rynkiem. Może wytłumaczmy mechanizm.

Rynki w obawie o rozpad strefy euro lokują swoje aktywa we franku, kupując walutę Szwajcarii. Następuje aprecjacja Franka, kurs EUR/CHF idzie w dół. W takie sytuacji decyzja SNB oznacza sprzedaż Franka i zakup Euro. SNB posiada w swoich zasobach ok. 180 mld franków. Utrzymywanie kursu na poziomie 1,2000 EUR/CHF to nie innego jak kupowanie euro, gdy tylko cena spada poniżej. Zatem arsenał Szwajcarii to 180 mld franków. Co się stanie gdy ich zabraknie? Szwajcarzy są w tej dobrej sytuacji, że ich kraj zmaga się w tej chwili z deflacją. Zatem może zdecydować się na dodruk pieniądza, co wywoła impuls inflacyjny. Niewielki impuls jest pożądany, jednak pamiętajmy co może stać się później. Zwiększona ilość pieniądza i deprecjacja CHF może wywołać mocną inflację, jednak w kontekście zbyt mocnego franka, który zabija szwajcarską gospodarkę to zagrożenie co najmniej drugorzędne.

Można natomiast się obawiać że w dłuższym okresie rynek będzie chciał sprawdzić Szwajcarów. Nie mogą oni drukować pieniędzy w nieskończoność. Gdy ich zabraknie, kurs tąpnie w dół, a SNB wykaże ogromne straty na wycenie swoich dewiz nominowanych w Euro. Ekonomiści są zgodni że frank jest przewartościowany. Jednak rynek jest na tyle rozchwiany że nie zważa na to. Ryzyko jest tutaj podstawowym kryterium.

Co zatem może się wydarzyć? Paradoksalnie powodzenie planu SNB zależeć będzie nie od nich, a od otoczenia makro. W krótkim terminie to dobry ruch dla Szwajcarii. Pod jednym warunkiem. Że w okresie ok. roku rynki uspokoją się i powrócą do ryzykowniejszych aktywów. Jeżeli stanie się odwrotnie np. bankructwo Grecji, możemy mieć do czynienia z kolejną porażką banków centralnych. Rynek posiada większy arsenał niż SNB i może doprowadzić go do kapitulacji. Niemniej decyzja SNB bardzo odważna. Polscy kredytobiorcy powinni trzymać kciuki za powodzenie kroku SNB… Porażka SNB oznaczałaby nowe historyczne poziomy notowań franka …


Więcej ciekawych informacji na:

http://finanse-dla-kazdego.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Duże osłabienie złotego oraz dane dla dolara

Duże osłabienie złotego oraz dane dla dolara


Autor: Paweł Kaczmarek


Dzisiejszy dzień na rynku walutowym rozpoczął się negatywnie dla naszej waluty. Od godziny 6.00 można było zauważyć spadki złotego w stosunku do euro oraz dolara.


EUR/PLN rozpoczął dzisiejszy dzień w pobliżu wartości 4.1990, natomiast w chwili obecnej jedno euro kosztuje nas w granicach 4.2500 – jest to najwyższa wartość euro względem złotówki w przeciągu ostatnich dwóch lat. Dłuższe utrzymanie się drożejącej waluty euro może okazać się szkodliwe. Oczywiście jeśli chodzi o firmy importujące produkty i towary ze strefy euro, gdyż czekać ich będą wyższe koszty z tym związane.

Gwałtowne spadki złotego były również zauważalne w parze walutowej USD/PLN. Od początku dnia dolar umocnił się o ponad 0.05 zł w stosunku do kwoty otwarcie, które wyniosła 2.9800 zł. Z perspektywy kilku miesięcy, sięgając marca 2011 roku, dola umocnił się o ponad 26 gr. W chwili obecnej dolara możemy kupić w granicach 3.03 zł.
Dzisiejsze dane makroekonomiczne okazały się lepsze dla dolara, który umocnił się nie tylko względem złotego, ale również w stosunku do jena oraz franka szwajcarskiego.

Pozytywnie zadziałały dobre dane dotyczące bilansu handlowego stanów zjednoczonych. Wartość ta (-48.8B) była lepsza od prognozowanej (-51.0B).

Negatywne odbicie na notowania dolara miał dzisiaj wskaźnik zadeklarowanych bezrobotnych, którego wartość prognozowana (405k) była niższa od poprzedniej ( 412k), a w konsekwencji została osiągnięta jeszcze wyższa wartość (414k).

Tak naprawdę znaczące dla dolara okaże się przemówienie przewodniczącego FED – Bernanke. Przemówienie to może zaważyć na dalszych wzrostach lub spadkach dolara, zatem warto zaczekać do ma nam do powiedzenia Pan Bernanke.

***

Komentarz ten nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).


Paweł Kaczmarek
Rynek kapitałowy mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

EUR/USD w trendzie spadkowym

EUR/USD w trendzie spadkowym


Autor: Paweł Kaczmarek


Początek dnia na rynku walutowym rozpoczął się dość spokojnie, natomiast już po kilku godzinach (od godziny 5.00) mogliśmy zauważyć spadki euro względem dolara.


Wartość euro wyrażona w dolarach spadła i powróciła do wartości sprzed kilku miesięcy, a mianowicie z marca 2011 roku. W tamtym miesiącu, jak i tym jedno euro można kupić za około 1.4119 dolara. Dolar umocnił się również względem złotówki i już dziś za jednego dolara zapłacimy co najmniej 3.90 zł. Jak również w tym przypadku można odnieść się do przeszłości, kiedy to taka sama wartość została osiągnięta w listopadzie 2010 roku. W przypadku USD/JPY mamy odwrotną sytuację. Umocnienie jena sięga już 76.77 – jest to najniższa wartość w historii rynku walutowego.

W przypadku franka szwajcarskiego względem dolara można mówić o lekkim powrocie w kierunku wybicia. Między godziną 7.00, a 8.00 zauważyć można było spadek do wartości 0.785, natomiast o godzinie 9.29 wartość USD/CHF wzrosła do 0.7885.

Dolar umocnił się również względem funta szterlinga, powrócił i przekroczył już najniższą wartość GBP/USD z dnia wczorajszego (1.61).

Umocnienie dolara prawdopodobnie spowodowane jest dość wymiernymi danymi makroekonomicznymi z piątku 2 września 2011. W tym dniu stopa bezrobocia pozostała bez zmian, natomiast złe dane dotyczyły pozarolniczej listy płac. W dniu dzisiejszym w Stanach Zjednoczonych jest dzień wolny od pracy z okazji dnia pracy. Może to przynieść kolejne spadku dolara. Z kolei z uwagi na mało konkretne dzisiejsze dane makroekonomiczne dolar może utrzymywać swoją obecną pozycję. W przypadku EUR/USD lekki wpływ na notowania mogą mieć dane dotyczące sprzedaży detalicznej ogłoszone o godzinie 11.00


Paweł Kaczmarek
Komentarze walutowe mBrokers.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.